O nas
Nowe
Felietony
Artykuły
Kurier Święt.
Kronika 2018
Historia
Kalendarz
Galeria
Antyreklama
Kontakt
Polecamy
Forum
Archiwum
  
Historia »  Opracowania » P.Opozda: Wybór źródeł do historii Konfederacji Świetokrzyskiej
Treść artykułu:

Wybór źródeł do historii Konfederacji Świętokrzyskiej KPN

 

Publicystyka ...dokumenty... komentarze

             

 

 

 

11 LISTOPADA W LUBLINIE

               

 

Dzień 11 Listopada stał się na powrót jawnie obchodzonym Świętem Narodowym. W  kilku większych miastach (Warszawie, Gdańsku, Krakowie, Lublinie) miały miejsce manifestacje patriotyczne, w czasie których w modlitwie i refleksji raz jeszcze przypomniano naszą pierwszą polską powinność...

W Lublinie centralne uroczystości patriotyczne rozpoczęły się o godz. 15.30 Mszą świętą w Kościele Ojców Kapucynów przy Placu Litewskim. Okolicznościową homilię wygłosił O. Gwardian, podkreślając znaczenie w życiu narodowym Polaków takich wartości jak Niepodległość i Służba. Po Mszy świętej zebrani w liczbie ok. 6 tysięcy przeszli pod Pomnik Unii Lubelskiej ze śpiewem pieśni „Z dawna Polski Tyś Królową, gdzie złożono kwiaty i rozwinięto transparenty: „Wolność i Niepodległość", „Konfederacja Polski Niepodległej", „Nigdy więcej Katynia" i inne.

            Pod pomnikiem zebranych powitał przedstawiciel Obywatelskiego Komitetu Obchodów Święta Niepodległości*, podkreślając doniosłość chwili, religijno - patriotyczny charakter manifestacji i konieczność zachowania spokoju „dla uniknięcia prowokacji ze strony tych, którzy w przeszłości uroczystości takie określali jako >zakłócanie porządku publicznego<" Mówca zaznaczył, że czcząc Święto 11 Listopada wspominamy tych, którzy pracując dla Niepodległości Polski, w latach 1918 - 1920 oddali swe życie jak i tych, którzy żyją i są wśród nas.

            Modlitwy w intencji Ojczyzny, więźniów politycznych i zniewolonych narodów słowiańskich „o których Pomnik u stóp którego stoimy pamiętać nam każe" poprowadził ojciec Bronisław Sroka SJ. Po odśpiewaniu hymnu narodowego wygłoszono okolicznościowe przemówienia (teksty poniżej) i przedstawiono tekst rezolucji „O uwolnienie Leszka Moczulskiego".

            Patriotyczne i religijne pieśni, modlitwy, przemówienia, spontaniczne okrzyki - wszystko to złożyło się na atmosferę głębokiego przeżycia tej niezakłamanej listopadowej uroczystości.

 

Przemówienia wygłoszone 11 listopada 1980 r. u stóp Pomnika Unii Lubelskiej  z okazji Święta Niepodległości

 

Piotr Szczudłowski - student I roku Teologii KUL,  Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela

 

                                               Rodacy!

 

         W chwili, kiedy oczy całego Narodu zapłonęły nową nadzieją i blaskiem, kiedy nasze serca zaczęły bić mocniej, kiedy dumnie i wysoko podnosimy nasze czoła, Wszechmogący Bóg pozwolił nam zebrać się tutaj, w Lublinie, na Placu Litewskim, aby uczcić pamięć dnia 11 listopada 1918 r., w którym Rzeczpospolita odzyskała niepodległość. Ten pamiętny dzień wiąże się z osobą Józefa Piłsudskiego i jego powrotem do Warszawy z więzienia magdeburskiego. Został on uwięziony za odmowę złożenia aktu lojalności wobec zaborców, a Pierwsza Brygada, która poparła swego Komendanta została rozbrojona i internowana. Oto przykład jak wielką wagę przywiązywali nasi przodkowie do honoru i wierności! Nigdy nie składali oni poddańczych zobowiązań i nie zawierali hańbiących kompromisów. Józef Piłsudski wiedział, że na drodze do wolności narodu i niepodległości państwa nie może być żadnych ustępstw. Te cele niezależnie od ceny jaką trzeba płacić za ich realizację, nie mogą być przedmiotem jakichkolwiek targów. Wolność i Niepodległość były, są i na zawsze pozostaną najważniejszym obok wiary przeznaczeniem i testamentem pozostawionym przez Ojców. Wiele krwi polskiej przelaliśmy na oczach Europy i całego świata na ołtarzu Wolności. Jesteśmy tym narodem, który za ten ideał zawsze płacił najwyższą cenę. I biada nam, jeśli ten krzyż zrzucimy z naszych ramion, jeżeli się go wyprzemy, jeżeli ufność położymy w kompromisie i nadziei na wielkoduszność tych, którzy nami obecnie rządzą! Nikt nam wolności nie zwróci, a tym bardziej nie będzie ona wynikiem ewolucji reżimu komunistycznego, który władzy parlamentarną drogą nie przejął i tą drogą jej nie odda. Władzę w kraju prędzej, czy później Naród Polski musi przejąć i powołać przez wolne wybory sejm, który będzie rzeczywistym reprezentantem narodowych interesów. Jest to nie tylko warunek wolności, ale także warunek dobrobytu. Znane hasło mówi: „Nie ma chleba bez wolności !"

         Jakże może być dobrze w naszym kraju, jeżeli jest on wbrew swej woli wtłoczony w ramy narzuconych mu układów militarnych, politycznych i ekonomicznych. Jakżeż może być dobrze, skoro jesteśmy rządzeni przez obcych i w obcym interesie. Totalitarna  PZPR choć posługuje się patriotyczną terminologią nie wyparła się wcale idei swych poprzedniczek - SDKPiL i KPP, które w swych programach sprzeciwiały się niepodległości dla państwa polskiego i głosiły: „Niech żyje polska republika rad!". Sowieccy mocodawcy, dzięki którym komuniści od 1945 r. sprawują w Polsce władzę, są tymi samymi, którzy nieśli Polsce terror i nędzę idąc na Warszawę w 1920 r., są tymi samymi, którzy w dniu 17 września 1939 r. zdradziecko zaatakowali walczącą z Niemcami Polskę, są w końcu tymi samymi,  którzy w 1940 r. wymordowali w Katyniu tysiące polskich oficerów. Czyż trzeba wyliczać więcej przykładów? Chyba nie! Trzeba natomiast spojrzeć prawdzie w oczy: stan panujący obecnie w Europie jest niesprawiedliwy. Połowa naszego kontynentu została na mocy układów jałtańskich oddana pod panowanie ZSSR. Wiele narodów pozostaje w stanie niewoli wobec których stosuje się metody wynaradawiania. Niech nie ma nikt za złe, że wymienię tylko niektóre: Litwini, Ukraińcy, Łotysze, Estończycy, Białorusini...

Wszak to nasi bracia, razem z nami cierpiący! Obyśmy zjednoczeni w cierpieniu, zjednoczyli się także we wspólnej walce przeciw despocie rosyjskiemu. Oby w naszych sercach odżyła i zmartwychwstała Idea Jagiellońska - idea  połączenia „wolnych z wolnymi i równych z równymi". Wszystko zdaje się mówić, że jest to ważny warunek, aby Niepodległość dla nas wszystkich stała się rzeczywistością. Drugim warunkiem jest odpowiednia sytuacja międzynarodowa. Historia uczy nas, że wszystkie totalitaryzmy padły pod stopami pragnących wolności narodów. Na świecie został jeszcze jeden imperialistyczny totalitaryzm ZSSR, który też musi paść! Siła prawdy i sprawiedliwości zwycięży siłę uzbrojonych, choćby po zęby, rosyjskich dywizji. Trzecim warunkiem, bodaj najważniejszym,  jest to, by wypadki historii nie zaskoczyły nas, byśmy byli gotowi aktywnie wziąć w nich udział i realnie kształtować swój własny los! Już teraz, już dziś, powinnismy się do tego przygotować dostępnymi nam środkami - i tymi nad ziemią, i tymi pod ziemią.

         Ojciec Święty Jan Paweł II powiedział: „Nigdy jeden naród nie może rozwijać się kosztem drugiego, za cenę jego uzależnienia, podboju, zniewolenia, eksploatacji i śmierci". I dalej: „Prawda siłą pokoju", „Przemoc tkwi korzeniami w kłamstwie i nie może się obejść bez kłamstwa". Wierzymy, że słowa te są również uznane przez wszystkich szlachetnych przedstawicieli narodu rosyjskiego. Pamiętamy zawsze, że podejmując trud walki o narodowe cele, stajemy się następcami wielu pokoleń Polaków, wyznających prastarą zasadę: „Lepsza mi niebezpieczna wolność, niż bezpieczna niewola".

 

Niech odrodzi się i żyje po wsze czasy Niepodległa Polska!

Niech żyje niepodległość wszystkich narodów!

Niech żyje cała demokratyczna i niepodległościowa opozycja w Kraju i na emigracji!

Niech żyje wolny ruch świata pracy „Solidarność", niezależny od partii i rządu!

Precz z uzurpatorami i tyranami!

 

Piotr Opozda - student V roku historii KUL, Konfederacja Polski Niepodległej

 

                                                  Rodacy!  Przyjaciele!

        

Każdy człowiek, każda rodzina i każdy naród posiada swój dzień szczególny, dzień wyrażający rozpoczętą w akcie narodzin bądź osiągniętą w trakcie duchowego rozwoju ideę życia. Jednym z najdonioślejszych polskich świąt narodowych  jest Dzień 11 Listopada, symbolizujący naturalną dla każdego narodu tęsknotę do wolnego i sprawiedliwego rozwoju.

         Idea narodowej i państwowej niepodległości obecna od stuleci w świadomości polskiej zrodziła trwałe cechy naszego narodowego charakteru, wyrażającego się poczuciem indywidualnej i zbiorowej Godności i Honoru. Wartości te określały i określają nasz stosunek do otaczającego świata,

wskazując drogę obywatelskiego obowiązku szczególnie tym pokoleniom Polaków, które los poddał dziejowej próbie wytrwałości i wierności.

         Od 35 lat Ojczyzna nasza, wykrwawiona w okrutnej wojnie, zdradzona przez przyjaciół i okrojona terytorialnie, pozostaje w jarzmie sowieckiej niewoli. Tylko naród wielki mógł po tylu strasznych ciosach podnieść się znowu i walczyć. W sposób inny, ale nie mniej trwały i zdecydowany. Beznadziejne zmagania z okupantem tuż po roku 1945, walka Kościoła o swobodę głoszenia Słowa Bożego, czy wreszcie bohaterska walka robotników i chłopów polskich o sprawiedliwość i niezbywalne prawa ludzkie - oto prawdziwa historia narodu polskiego w minionych 35 latach!

         Kilkuletnia działalność opozycji demokratyczno - niepodległościowej w Polsce, a zwłaszcza doniosłe wydarzenia ostatnich miesięcy dowodzą słuszności koncepcji walki opartej na organizowaniu się społeczeństwa w niezależne i świadome swych podstawowych celów związki zawodowe, społeczne i polityczne. Wszystko, co autentyczne w życiu polskim jest pożyteczne - jest jednak - jak pisał uwięziony obecnie przywódca KPN Leszek Moczulski - „jeden cel i jemu trzeba poświęcić wszystkie siły. Jest jedna konieczność i to ona wymaga zespolenia całej narodowej siły". Jeśli organizując się stracimy z pola widzenia Ideę Niepodległości, bardzo szybko nasza deklarowana niezależność okaże się fikcją i jeszcze jednym niespełnionym marzeniem.

         Występuję w imieniu Konfederacji Polski Niepodległej - związku, który nie może i nie chce milczeć o potrzebie niepodległości i dlatego z taką nienawiścią zwalczany jest przez tych wszystkich, którzy świadomie, czy nieświadomie odcinają się od programu niepodległościowego, którzy nieprzerwanie od lat 30 strzegą komunistycznego porządku wewnątrz kraju i w jego stosunkach z Rosją. W oczach ludzi ograniczonych, bo nic poza sowieckim socjalizmem nie widzących, jesteśmy antysocjalistami. Jeżeli socjalizmem jest ujarzmianie narodów, pozbawianie człowieka elementarnych praw, wyzysk ekonomiczny i demoralizacja - to deklarujemy się jako nieprzejednani wrogowie socjalizmu. W mniemaniu tych ludzi zdecydowanie niepodległościowy program KPN uchodzi za niebezpieczny, gdyż doprowadzić może do interwencji sowieckiej i przelewu krwi.

O ś w i a d c z a m y:

Po pierwsze: Warunkiem pokoju społecznego jest nie kapitulacja Narodu przed sprawującymi z obcego mandatu władzę, lecz zrozumienie przez tych ostatnich oczywistej prawdy, że wcześniej, czy później w sprzyjających okolicznościach  Naród nasz sięgnie po naturalne przecież prawo do Wolności i zbrodnią byłoby poprzez represje policyjne prowokowanie przedwczesnego pożaru tylko dla jego szybszego opanowania.

Po drugie: Rezygnacja ze starań na rzecz niepodległości w imię doraźnych korzyści to nic innego jak zdanie się na łaskę tych, którzy nie wykazali się dotychczas łaskawością wobec słabszych i uległych.

 

Po trzecie: Rękojmią pokoju nie jest nigdy strach i rezygnacja, ale postawa godna i zdecydowana wobec przeciwnika. Jeżeli to go nie powstrzyma, jedyną możemy dać odpowiedź, odpowiedź jakiej udzieliliśmy w maju 1939 r. Niemcom hitlerowskim słowami ostatniego polskiego ministra spraw zagranicznych:

„Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną. Nasza generacja skrwawiona w wojnach na pewno na okres pokoju zasługuje. Ale pokój jak wszystkie sprawy tego świata ma swoją cenę, wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelka cenę. Jest tylko jedna rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna - ta rzeczą jest honor!"

 

Rezolucja  „O  uwolnienie Leszka Moczulskiego" **

 

My uczestnicy patriotycznej manifestacji zebrani w Lublinie w Dniu Święta Niepodległości Polski  - 11 Listopada 1980 r. przekonani, że podstawowym prawem ludzkim jest prawo każdego narodu do Niepodległości oraz swoboda wyrażania przekonań politycznych, OŚWIADCZAMY;

Aresztowanie Leszka Moczulskiego - przywódcy Konfederacji Polski Niepodległej za to tylko, że wystąpił publicznie z programem niepodległościowym jest złamaniem wymienionych wyżej wolności obywatelskich zagwarantowanych w Konstytucji PRL i Międzynarodowych Paktach Praw Człowieka.   ŻĄDAMY:

Natychmiastowego uwolnienia Leszka Moczulskiego. Zaprzestania przez środki społecznego przekazu kampanii oszczerstw wymierzonych przeciw Moczulskiemu, Konfederacji Polski Niepodległej i wszystkim niezależnym siłom społecznym w Polsce. Wyrażamy przekonanie, iż spełnienie tych żądań przyczyni się znacznie do ugruntowania w Polsce stabilizacji i pokoju społecznego oraz wykaże szczerość partii rządzącej w realizacji tzw. programu odnowy.

                                                                             Lublin, 11 listopada 1980

 

 

„Słowo", nr 2 z 1980 r.

 

* W imieniu Obywatelskiego Komitetu Obchodów Święta Niepodległości przemawiał jeden z czołowych działaczy lubelskiej KPN - Andrzej Rux, obecnie mieszkający w rodzinnym Poznaniu.

 

** Rezolucję przeczytała Teresa Koprowska, odpowiedzialna w lubelskiej Konfederacji za poligrafię, obecnie  wraz z rodziną mieszkająca w Londynie.

 

 

Doniosła rocznica i  ... prowokacyjne hasła

 

(....) 11 bm. w związku z tą rocznicą (odzyskania niepodległości - P.O) doszło do

okolicznościowego zgromadzenia przed Pomnikiem Unii Lubelskiej. Niestety, zgromadzeniu nadano charakter mający niewiele wspólnego z patriotyczną doniosłością chwili, a wykorzystano je także do rzucania nieodpowiedzialnych haseł politycznych, w tym godzących w nasze pryncypia ustrojowe. Występujący w imieniu opozycyjnej Konfederacji Polski Niepodległej obrzucali różnego rodzaju obelgami i kalumniami partię i władzę ludową; wzywali do frontalnej walki i to we wszelkich postaciach z ustrojem, z ładem konstytucyjnym, o uwolnienie Polski spod rzekomej dominacji radzieckiej; nawoływali do walki z „reżimem komunistycznym", do walki o zmianę utrwalonego w Europie ładu pokojowego; wyrażali prowokacyjne opinie i poglądy godzące nie tylko w socjalizm i polską rację stanu, ale wręcz w pokój we współczesnym świecie.

            Nad tego rodzaju politycznym awanturnictwem nie można przejść do porządku dziennego - zwrócili nam uwagę liczni Czytelnicy. W telefonach odebranych następnego dnia, różni przygodni widzowie tego zgromadzenia - robotnicy, urzędnicy, nauczyciele, pracownicy wyższych uczelni wyrażali oburzenie, że doszło do tak prowokacyjnej imprezy, wskazywali na głupotę polityczną jej organizatorów. Igranie takim zestawem haseł, nawoływanie do walk bratobójczych przez te grupy, jest działaniem niezwykle niebezpiecznym - mówili Czytelnicy - i pytali wprost, dlaczego władze nie zareagowały, przecież nigdzie na świecie tego rodzaju imprezy nie są tolerowane.

            Czytelnicy przypominali, że dzięki socjalizmowi staliśmy się krajem wielkiego potencjału gospodarczego, którego rozsądne wykorzystanie - nad czym obecnie dyskutujemy - stworzyć może warunki do pomyślności naszego dalszego narodowego bytu. Mimo wielu popełnionych błędów - mówili - rozumiemy, że tylko odnowiona partia, po usunięciu obcych jej naleciałości naruszających więź z narodem, jest w stanie kierować dalej pomyślnie naszym marszem w przyszłość.

            Musimy więc dać wspólnie zdecydowany odpór elementom antysocjalistycznym, których działalność może doprowadzić do tego, że stracimy wszystko to, co w ostatnich miesiącach uzyskaliśmy. Odnowa nie może być wykorzystywana przez ludzi z marginesu politycznego do wzywania narodu do utopijnej walki o zmianę ustroju socjalistycznego. Na takie hasła nie da się nabrać żaden rozsądnie myślący Polak.

            Inny Czytelnik, protestował z oburzeniem, ze ludzi organizujących zamęt i prowokacje, dążących do wywołania wojny domowej, nazywamy organizacja polityczną. - „Moim zdaniem - powiedział - ludzi, którzy postępują w ten sposób w chwili, gdy społeczeństwo zmęczone  długotrwałym napięciem odetchnęło wreszcie po rejestracji związku „Solidarność", gdy zaczęło się cieszyć nadzieją na dalszy postęp odnowy wspólnego domu - nie można nazwać inaczej, jak grupą nieobliczalnych prowokatorów." (...)

 

Józef Kuźnicki, Sztandar Ludu, 17.XI.1981

 

                                                                      

Panie Redaktorze!

 

Byłam uczestniczką manifestacji patriotycznej, która odbyła się w dn. 11 listopada pod Pomnikiem Unii Lubelskiej. Słuchałam uważnie przemówień organizatorów tej uroczystości i chłonęłam całym sercem nastrój tamtej chwili. Pod wrażeniem tego nastroju znajduję się do dziś. Tam był fragment prawdziwej Polski, tej, o której marzyło i śniło się przez całe życie. Dlatego pański artykuł wstrząsnął mną, przywołując wspomnienia z mojej wczesnej młodości (...) Zmorą mojej młodości była tragedia żołnierzy AK, których określano wtedy w środkach przekazu „bandytami", „sługusami imperializmu amerykańskiego" itp. Dziś w pańskim artykule uderzyła mnie podobna bardzo do tamtej metoda oczerniania ludzi...

           Fragment  nie opublikowanego przez „Sz.L" listu do J. Kuźnickiego (Słowo, nr 2)

_____________________________________

 

Udaremniona manifestacja...

           

Na dzień 3 maja 1981 r. planowane były niezależne obchody skazanego przez komunistów na zapomnienie Święta Narodowego. Z inicjatywy KPN powołany został Obywatelski Komitet Obchodów Święta Trzeciego Maja, zamówiona została okolicznościowa Msza św. za Ojczyznę w Kościele Św. Ducha i przygotowano przemówienia. Niestety, satelickie wobec PZPR Stronnictwo Demokratyczne ogłosiwszy wcześniej 3 Maja swoim partyjnym świętem (!) z wielką pompą zorganizowało wiec na Placu Litewskim. Chociaż nasza uroczystość odbyć się miała nieco później, uznałem jednak że w zaistniałej sytuacji byłaby ona swoistą "patriotyczną licytacją". Arbitralnie, wbrew współorganizatorom, zdecydowałem więc o odwołaniu manifestacji. Skończyło się na Mszy świętej. Błyskawicznie powieliliśmy jednak tekst stosownego oświadczenia i przygotowanych na manifestację przemówień Tadeusza i Piotra Szczudłowskich, wydając okolicznościowe wydanie „Słowa". Teksty przedrukował następnie młodzieżowy „Szaniec" (Nr 4 z 1981 r.). skąd pochodzi zamieszczony niżej przedruk.

                                                                                                                                                                                                                                                                  P. O.

 

                                                                                                                  Lublin, dn. 4 maja 1981 r.

O ś w i a d c z e n i e

 

         Konstytucja 3 Maja była aktem wyzwolenia się Rzeczypospolitej spod dominacji rosyjskiej, obalenia gwarantowanego przez Moskwę ustroju i  początkiem odchodzenia od stanowej struktury praw politycznych.

         Zupełną odwrotnością pod tym względem jest obecna Konstytucja PRL. Poprzez konstytucyjne ustanowienie „kierowniczej roli PZPR w państwie", „nienaruszalności podstaw ustroju socjalistycznego" i „niepodważalności sojuszy PRL" pozbawia się Naród Polski praw politycznych, czyni się świętością obcy duchowi polskiemu ustrój i uzależnia się państwo polskie od obcego mocarstwa.

         Ten antynarodowy akt został ustanowiony przez Sejm powołany nie z woli Narodu lecz z nominacji PZPR przy wydatnym wsparciu Stronnictwa demokratycznego. W związku z powyższym czynienie przez SD ogólnonarodowego święta 3 Maja świętem partyjnym jest nie tylko uzurpacją, ale i wyjątkowym przykładem hipokryzji.

         Dowodzi to poza tym, że władze partyjno - rządowe chcą za wszelka cenę pozbawić to święto ogólnonarodowego charakteru i uczynić z niego jeszcze jedno narzędzie otumaniania społeczeństwa i pacyfikacji wolnościowych i niepodległościowych dążeń Narodu Polskiego.

         Przedstawiamy nasz pogląd społeczeństwu Lublina pod rozwagę i oświadczamy, że w przyszłości uczynimy wszystko, by Dzień 3 Maja, podobnie jak Dzień 11 Listopada mógł być obchodzony przez cały Naród jako święto ogólnonarodowe.

         O potrzebie takiej świadczą wieloletnie tradycje oraz tegoroczne prawdziwe nastroje społeczeństwa w czasie majowej uroczystości - nastroje rozczarowania, lecz nie rezygnacji.

         W załączeniu publikujemy tekst przygotowany na okoliczność Święta 3 Maja przez Tadeusza i Piotra Szczudłowskich, lecz nie wygłoszony publicznie ze względu na okupowanie miejsc pamięci narodowej przez wiadome siły oraz zaistniały w związku z tym stan dezorientacji społeczeństwa.

                            

Obywatelski Komitet Obchodów Święta Trzeciego Maja

 

 

RODACY!

 

         Spotykamy się tutaj aby uczcić pamięć wiekopomnego wydarzenia w historii Narodu Polskiego sprzed  prawie dwustu lat - 190 rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja. Rocznica o tak szacownej tradycji powinna być nam wszystkim znana, ale nasza historia ma swoje osobliwości. Wiele bowiem uczyniono wysiłku, aby z pamięci narodowej wymazać tę datę, bowiem budzi ona i rozpala nasze pragnienie wolności i niepodległości. Przypomnienie 3 Maja nie powinno być tylko okazją do barwnej uroczystości. Święto Majowej Konstytucji Polskiej musi być refleksją wynikającą z podobieństwa okoliczności czasu jej uchwalenia do sytuacji, w jakiej obecnie znajdujemy się.

         W poł. XVIII wieku zewnętrzna protekcja, którą rozciągnęła na naszą Ojczyznę Rosja doprowadziła nasz kraj do katastrofy. Naród został pozbawiony możliwości stanowienia o swoim losie, a wszelkie próby naprawy były paraliżowane w zarodku. Taki los spotkał Naród, który podstawę swojego porządku zawarł w dumnej formule "nic o nas bez nas". Porządek utrzymywany przez protektora musiał być odrzucony, jeśli Polska miała ostać się. I takie zadanie wzięli na siebie twórcy Konstytucji 3 Maja. Konstytucja Majowa była dziełem nie tylko Polaków, ale i naszych współbraci: Litwinów, Białorusinów, Ukraińców, Łotyszy i Estończyków, wchodzących w skład Rzeczypospolitej. Dziś w tej uroczystości zwróćmy się do nich z serdecznymi pozdrowieniami i w imię Idei Jagiellońskiej z wyrazami wsparcia w ich wolnościowych i niepodległościowych poczynaniach. Konstytucja 3 Maja była w ówczesnej dobie wspaniałą kartą praw ludzkich, obywatelskich i państwowych. Była dowodem, że potrafimy myśleć politycznie i rządzić się sami. Cały cywilizowany świat schylił przed tym dziełem czoło. Można postawić dziś łatwy zarzut twórcom Konstytucji, że nie zlikwidowali przywilejów stanowych w Polsce. Cóż można na to odpowiedzieć? Konstytucja 3 Maja rozszerzała zakres praw obywatelskich w porównaniu ze stanem wcześniejszym, była krokiem naprzód w kierunku pełnej demokracji.

 

Konstytucja PRL z 1976 r. jest jej dokładnym przeciwieństwem. Przyznając PZPR przewodnią rolę w państwie, wpisując ten paragraf do konstytucji, wprowadza się ponownie strukturę stanową, wydziedziczając politycznie olbrzymią większość Narodu. Kto nie jest członkiem PZPR nie ma praw politycznych w tym kraju. Ponadto uczyniono prawem konstytucyjnym zależność od obcego mocarstwa. Taki jest sens reformy konstytucyjnej z 1976 r. Dlatego żaden uczciwy Polak nie może jej uznać za swoją.

         RODACY! Wielki Sejm Rzeczypospolitej uchwalił Konstytucję Majową wbrew intencjom wrogich Polsce mocarstw oraz rodzimych egoistów i zdrajców. Ten wielki akt polskiego geniuszu polityczno - społecznego, odwagi i determinacji, przywracał Polsce niepodległość i był zapowiedzią odrodzenia się jej potęgi i całości. Dlatego despotyzm rosyjski przy współudziale zdradzieckich Prus postanowił zniszczyć to dzieło i to jak na ironię „w imię ratowania wolności w Polsce". Kiedy Naród Polski w sierpniu 1980 roku podjął dzieło narodowej odnowy armie z tych samych stron ruszyły, by do tego nie dopuścić i to również jak na ironię w imię naszego dobra. Breżniew określa to tak: „nie zostawimy socjalistycznej, bratniej Polski w potrzebie i nie pozwolimy jej skrzywdzić" („Żołnierz Wolności", nr 94 z 1981 r.). Prowokuje się nas pałkami milicyjnymi i panoszeniem się obcych wojsk na naszej ziemi. Organizuje się nową Targowicę w rozbitej partii. Przygotowuje się naszych zachodnich i południowych sąsiadów do współuczestnictwa w zdławieniu polskiego odrodzenia. Cóż więc znaczą zapewnienia naszych sąsiadów, ze życzą sobie Polski silnej, wolnej i niepodległej? Polska rewolucja majowa była rewolucją bezkrwawą. Bez rewolucji nie może być prawdziwej odnowy i dziś, ale zgodnie z polską tradycją chcemy przeprowadzić ją bez rozlewu krwi. Jesteśmy do tego zdolni, jeżeli zawołanie „Solidarności" i całego Narodu: „Uwaga remont. Obcym wstęp wzbroniony!" będzie respektowane. A tymczasem niepokoją i obrażają nas pogróżki i pouczenia rządów Breżniewa, Honeckera i Husaka. To prawda, że mamy mało karabinów, by z wami wygrać bitwę, ale aż nadto jest serc miłujących wolność i niepodległość, by wygrać wojnę.

BRACIA I SIOSTRY! Nie wolno zapominać, że dzieje Polski, a szczególnie jej agonii przy końcu XVIII wieku dowodzą, że tak zwany realizm polityczny, równoznaczny w istocie z ugodowością, serwilizmem - prowadził w istocie do kapitulacji, do rezygnacji nie tylko z niepodległego bytu państwowego, ale także do moralnej klęski społeczeństwa. Na szczęście tak się dotychczas nie stało, ale musimy wiedzieć, że naród który sam świadomie rezygnuje z prawa do suwerennego i godnego istnienia nikczemnieje i dobrowolnie skazuje się na duchowe bankructwo. Stanisław Staszic, jeden z dziedziców  Idei Konstytucji 3 Maja powiedział: „klęskę może ponieść nawet naród wielki, zniewagę tylko nikczemny". Także dzisiaj, w chwili odrodzenia godności narodowej powinniśmy traktować te słowa wielkiego Polaka jako memento. Nie wolno zapominać, że wrogowie Polski liczyli się z nią tylko wtedy, gdy Naród nasz potrafił zdobyć się na determinację i nieprzejednanie. Rezygnacja z należnych nam praw nie jest kompromisem, ale kapitulacją i utratą honoru. Kapitulacją tym groźniejszą, że przekreślającą nadzieje na zwycięstwo w przyszłości. Nadzieję na przyszłe zwycięstwo mogą mieć tylko ci, którzy ulegli w walce. Kompromis w działaniu czasami jest dopuszczalny, ale kompromis w myśleniu, że półprawda jest całą prawdą nigdy nie może być zaakceptowany. Odłożenie na jakiś czas sięgnięcia po niepodległość być może jest konieczne, ale uznawanie obecnego statusu za zadawalający jest zbrodnią. Kompromis wyrażający się w rezygnacji mówienia całej prawdy nie jest kompromisem lecz samobójstwem. Z tego, że dzisiaj nie wzywamy do powstania nie wynika, że uznajemy dominację obcego mocarstwa. Pryncypia, rozsądek i realizm polityczny w wydaniu oportunistycznym są kapitulacją na raty, są nie tylko utrwaleniem, ale i pogłębieniem niewoli i utratą honoru. Nie układność za wszelką cenę, nie ustępliwość, nie oportunizm służalczy i nie lek powstrzyma interwencje z zewnątrz - lecz determinacja naszej woli naprawy Rzeczypospolitej i obrona zdobyczy „Sierpnia 80", lecz niezłomność naszych pragnień wolności i niepodległości. Taka jest prawda historyczna.

BRACIA I SIOSTRY! Po 1945 roku w narzuconym nam systemie egzystencji i wychowania wielu z nasz nie mogło poznać prawdziwej historii Polski i poznać jej potrzeb. Wielu z nas nie mając wyboru uznało obcą duchowi polskiemu ideologię. Wielu z nas załamało się trudnościami dnia codziennego. Są tez i tacy o życzliwych dla Ojczyzny chęciach lecz słabi i bojaźliwi, będący bezwolnym narzędziem ludzi przewrotnych. Stają się oni w końcu narzędziem obcych interesów.

BRACIA! Powtórzmy sierpniowe zawołanie robotników Stoczni Gdańskiej: „Chodźcie z nami!" Czas nagli, by przejść na stronę Narodu. Nie ma przeszkód, bowiem Matka Polska nigdy nie zamyka serc przed „marnotrawnymi synami".

RODACY! Ponad tysiąc lat temu Naród Polski przyjął wiarę chrześcijańską i do dziś pozostaje jej wierny. Świat mówi o nas: „Polonia semper fidelis!" Pod Grunwaldem uratowaliśmy Wschód przed germańskim podbojem. Pod Wiedniem osłoniliśmy Zachód przed zalewem barbarzyńskiego Wschodu. Pod Warszawą zatrzymaliśmy pochód wojującego bolszewizmu. Daliśmy światu dwie wielkie idee: unii i pokoju - „równych z równymi i wolnych z wolnymi" i walki „za naszą i waszą wolność". U progu nowego tysiąclecia Polska obdarowała świat jednym z najlepszych swych Synów - Karolem Wojtyłą. Dziś też Naród Polski swoją niezłomną i bohaterska postawą przypomina światu, że największym dobrem dla człowieka jest wolność, a dla narodu - niepodległość.

Jesteśmy dziś wszyscy równi. Musimy być wolni duchem i bez skazy czyści i z honorem - tak jak białe orły zdobiące nasze sztandary. Musimy być zjednoczeni i zdeterminowani do obrony naszych narodowych potrzeb.

Honor, prawda i determinacja są naszą najskuteczniejszą dziś bronią, przed która drżą nasi wrogowie, a cały wolny świat chyli czoło. Niech nas Bóg prowadzi, a Krzyż niech będzie naszą mocą, drogowskazem. Niech błogosławi nas Ojciec święty Jan Paweł II - wielki nasz brat i brat wszystkich gnębionych ludzi i narodów na całym świecie.  Kilkanaście dni temu, jak co roku, święciliśmy Dni Zmartwychwstania Pańskiego - symbolu zwycięstwa dobra nad złem, ducha nad materią, prawdy nad fałszem. Obchodząc dzień ustanowienia Konstytucji 3 Maja święcimy niezłomną naszą wiarę w Zmartwychwstanie Niepodległej Polski. Zważmy, że nie wystarczy tylko wzruszać głaz niewoli przytłaczający Naród Polski. Trzeba go odwalić i skruszyć w pył, by już nigdy i nikomu wolności nie przygniatał. Nigdy polityką tego nie osiągniemy. Tu konieczna jest pełna gotowość do czynu, gdy zajdzie potrzeba. Broń nas Boże przed koniecznością składania ofiar, ale nie pozbawiaj nas takiej gotowości w potrzebie.

MŁODZIEŻY POLSKA! Tam sięgaj, gdzie wzrok nie sięga; łam, czego rozum nie złamie.

UCZENI I NAUCZYCIELE! Głoście i nauczajcie prawdę i tylko prawdę.

CHŁOPI - obrońcy i właściciele ziemi ojczystej. Dziś cały naród patrzy na Was z podziwem, na wasz upór w piastowaniu tej ziemi i na waszą niezłomna walkę o prawo do zorganizowania się w Wolnych Związkach Zawodowych.

ROBOTNICY - obrońcy i właściciele fabryk. Dziś cały naród patrzy na was z wdzięcznością za „Sierpień 80" i za determinację w jego urzeczywistnianiu.

ŻOŁNIERZE - brońcie Naród Polski, swój naród i nie dajcie się użyć do ujarzmiania innych.

RODACY! Niech duch naszych przodków żyje w nas i niech naszymi rękami odwraca miecze naszych wrogów. RODACY - Dziś, po prawie dwustu latach w rezultacie układów jałtańskich Naród nasz otrzymał ponownie tego samego protektora, chodź pod innym znakiem, i podobne jak wtedy są dla narodu rezultaty jego opieki. W kraju naszym doprowadzono do ruiny gospodarczej i do zniszczenia wszelkiego porządku prawnego.

W dniu Święta Konstytucji mamy święty obowiązek uprzytomnić sobie na czym polega porządek prawny w społeczeństwie, a słowu  konstytucja uświęconemu przez naszą historię musimy przywrócić należny blask. Jest to konieczne, ponieważ po wojnie słowo to zostało splugawione. Słowem konstytucja oficjalna propaganda starała się zamykać usta każdemu Polakowi, który ośmielał się krytykować istniejący porządek. Należy więc uprzytomnić sobie, czym naprawdę jest Konstytucja, a dzień dzisiejszy jest odpowiednią do tego okazją. Prawdziwa konstytucja musi być uchwalona przez prawdziwe przedstawicielstwo narodu. Warunku tego nie spełnia konstytucja PRL i dlatego nie może ona cieszyć się szacunkiem. Posłowie zasiadający dzisiaj w Sejmie mogą się wprawdzie powołać niejednokrotnie na 99% głosów wyborców, ale przecież wiadomo, że jest to rezultatem specjalnej ordynacji wyborczej, której istotą jest to, że wyborcom odbiera się prawo wyboru. Jeśli konstytucja ma być naprawdę konstytucją, a sejm prawdziwym przedstawicielstwem narodu, konieczne jest rozpisanie wolnych, demokratycznych wyborów. Nie można czekać na zakończenie kadencji obecnego sejmu. Obecny sejm nie wykonuje ciążących na parlamencie zadań i nie może ich wykonywać. Tylko uczestnicząc w realizacji wielkiego zadania przygotowania wyborów i ustalenia nowej ordynacji wyborczej posłowie obecnego sejmu mogą zmniejszyć swoją wielką winę wobec Narodu, winę uzurpacji. Przedterminowe, wolne i demokratyczne wybory są nie tylko wymogiem sprawiedliwości, ale niezbędnym działaniem, zabezpieczającym nasz naród przed katastrofą. Konieczny jest suwerenny organ, cieszący się szacunkiem całego narodu, który będzie arbitrem we wszystkich konfliktowych sytuacjach. Bez takiej instytucji, która działa rzeczywiście, a nie jest atrapą, nie jest możliwe funkcjonowanie współczesnego społeczeństwa. A już szczególnie nie jest możliwe normalne życie naszego Narodu.

SZANOWNI ZGROMADZENI! W dniu dzisiejszym, w dniu Święta Wolności, szczególnym naszym obowiązkiem jest żądanie uwolnienia więźniów politycznych, oraz zaprzestania represji za przekonania i niezależną działalność społeczno - polityczną. Za patriotyzm nie wolno nikogo karać, a tymbardziej Polakow za polski patriotyzm.

 

Niech odrodzi się w czynie dumna formuła polskiej tradycji ustrojowej: „nic o nas bez nas"!

Niech odrodzi się i żyje po wsze czasy Wolna i Niepodległa Rzeczpospolita Polska!

                                                                               Tadeusz i Piotr Szczudłowscy

 

 

                       

PUBLICYSTYKA

       

 

PZPR -  zło niekonieczne

 

Najostrzejsze od lata ub. roku starcie na linii władza - społeczeństwo zostało z dniem wczorajszym zakończone. Na czas jakiś (przypuszczam, że na kilka tygodni) doszło do zawieszenia broni między związkowcami, a dryfującym po spienionych falach PZPR rządem generała bez armii -     W. Jaruzelskiego.

Nie wnikając w szczegóły minionego kryzysu, zarysujmy pobieżnie jego obraz i zastanówmy się nad pozostałym bez zmian tłem wydarzeń ostatnich dni.

         Podczas sowieckich manewrów wewnątrz i na zewnątrz Polski  frakcja Moczara - Olszowskiego (ten pierwszy podobno choruje) zdecydowała się na sprowokowanie zajść ulicznych, traktowanych jako pretekst do „radykalnego rozwiązania nabrzmiałych problemów" - oto geneza tzw. incydentu bydgoskiego z 19. 03. br. Wojewoda bydgoski - bezpośrednie narzędzie prowokatorów - wprowadził policję do gmachu WRN, licząc, że zdoła w ten sposób doprowadzić do zajść ulicznych, a te z kolei  uzasadniałyby wprowadzenie - już w skali całego kraju - ostrego kursu, połączonego ze zmianą kierowniczej ekipy PZPR. Zgromadzony pod siedzibą WRN tłum (i w ogóle ludność Bydgoszczy) zaskoczony niespodziewanym rozwojem wypadków zachował spokój. Policja wycofała się, pozostawiając na pobojowisku trzech poważnie rannych związkowców. Prowokacja nie powiodła się, a jednak jej inicjatorzy żądając zwołania plenum KC liczyli jeszcze na zwycięstwo.

Im było bliżej  do zapowiadanego na niedzielę 29 marca plenum, tym bardziej stawało się oczywiste, że „zdecydowani" z politbiura znajdują się w defensywie. Na samym plenum złożyli oni (Olszowski, Grabski, Ney) rezygnację.  Rzesze czujących się niepewnie pezetperowców przyjęłyby ustąpienie twardogłowych z aplauzem,  ale nie mogli... Kania dlatego, że stałby się wówczas niepotrzebnym, klika Jagielskiego nie czuła się zapewne na siłach, aby skierować wyłącznie na siebie nacisk społeczny. W imię głupio pojętej  „jedności partii" nie zdecydowano się na wyraźne samookreślenie, a tylko takie mogłoby wzmocnić skutecznie PZPR. Tak się nie stało i partia rozłożona w swej masie na czynniki pierwsze, a na szczycie rozdzierana walkami frakcyjnymi pozostała bezsilną. Stać ją w tej chwili tylko na jedno - sprowokowanie wewnętrznej konfrontacji lub interwencji sowieckiej.

 

 

Będąca po drugiej stronie barykady „Solidarność" asymiluje (w aspekcie politycznym) wszystkie antytotalitarne postawy Polaków. Nie byłaby to sytuacja anormalna, gdyby przyjąć, że związkowcy, a zwłaszcza ich przywódcy - i to niezależnie od politycznych przekonań -  za podstawowe kryterium działania przyjmują dobro związku. Kryjący się pod skrzydła „Solidarności" dysydenci - demokraci zaszczepiają jej rożne style myślenia i bardzo często traktują związek instrumentalnie. W sytuacji jednak, gdy szerokie masy członkowskie „Solidarności"  i zdecydowana część jej czołowych działaczy szczerze oddane są ideałom wolności i sprawiedliwości, jakiekolwiek próby odpowiedniego „ukierunkowania" całego ruchu związkowego pozostają w ostatecznym bilansie bez znaczenia. Tak tedy wyraźnie rysuje się linia podziału: po jednej stronie znajduje się kilkunastotysięczna klasa panująca z PZPR, a po drugiej - kilkunastomilionowy ruch narodowy, jednoczący zdecydowaną większość Polaków (nie wyłączając rzesz członkowskich PZPR). Dobitnie obrazuje ów podział (czyt.: jedność) 4 - godzinny      strajk z 27 marca, kiedy to naród jednoznacznie wypowiedział swoje zdanie i określił swoje miejsce w politycznym układzie Polski współczesnej.

 

 

         Wytworzyła się sytuacja, która trwać dłużej nie powinna; dalsza bowiem koegzystencja partii z „Solidarnością", oparta jak dotąd na przekonaniu, że z powodów geopolitycznych należy tolerować przy władzy PZPR, może znaleźć dwa niebezpieczne ujścia: albo niekontrolowana przez nikogo konfrontacja, albo powrót do klasycznych metod sprawowania władzy (co w ostatecznym rozrachunku również  wiedzie do konfrontacji). Ustrój oparty na przemocy (pozostanie takim dopóki trwać będzie presja sowiecka) nie jest i nie będzie co do istoty swej reformowalny. Partia (wewnętrzna) wie o tym i traktuje nowe, posierpniowe układy jako tymczasowe. „Solidarność" wydaje się natomiast uważać obecne rozwiązania za obowiązujące na bliżej nieokreśloną przyszłość. Przy tak skonstruowanych stanowiskach merytorycznych nie należy mieć poważniejszych zastrzeżeń do ducha porozumień z 30 marca, choć ośmielam się przypuszczać, ze ostatecznie mogło ono przyjąć formę zadawalającą Wałęsę nie w 70, a w 90% (biorąc oczywiście za punkt wyjścia gust Wałęsy), na co zresztą zwrócili uwagę działacze związkowi z J. Rulewskim. Te kilka procent przesądziło być może o losie uwięzionych, patrząc jednak z wyżyn politycznego stołka, nie jest to kwestia istotna.

 

 

 

Podsumowując: czy oparty na politycznej dyktaturze PZPR system rządzenia jest rzeczywiście „złem koniecznym"? Partia nie jest w stanie doprowadzić kraju do względnej stabilizacji politycznej, a wprost przeciwnie - stała się obecnie czynnikiem destabilizującym. W tej sytuacji niezależne ruchy społeczno - polityczne na czele z „Solidarnością" przygotować się winny do spełnienia roli alternatywnego wobec PZPR przedstawicielstwa Narodu, które w momencie krytycznym podjęłoby bezpośrednie, bez fałszywych pośredników, pertraktacje z Moskwą. Ta musiałaby wówczas wybierać między niezwykle kosztowną interwencją w Polsce, a zgodą (przynajmniej czasową) na oddanie Polski we władanie jej rzeczywistym gospodarzom. Byłby to wybór trudny, ale nie przesadzajmy z góry niczego...

         Ogólnie rzecz biorąc, jest to na pewno koncepcja ryzykowna, ale przy odrzuceniu z jednej strony myśli o kapitulacji, a z drugiej o bezkompromisowej i natychmiastowej konfrontacji, jest ona najrozsądniejsza i ... najbezpieczniejsza na najbliższy okres.

                                                                          P. K. *    (1.IV. 81)

 

Słowo,  nr 4, 1981

 

* Autorem artykułu  jest  Piotr  Opozda, występujący pod redakcyjnym pseudonimem „Piotr Kamień"

 

                                      

                                        

 

Rozważania wykorzystywanego 15 - latka

 

         Jesteśmy wykorzystywani! Tak, drogie Koleżanki i Koledzy - jesteśmy wykorzystywani, jak napisał   p. Daniel Luliński w „Trybunie Ludu" z dnia 14.01. przez tych obrzydliwych „konfederatów" do ich paskudnych, niecnych celów. Ci ludzie, napawający niekłamanym wstrętem p. Lulińskiego, śmią najbezczelniej w świecie nasycać nas obcą, burżuazyjną i imperialistyczną ideologią. Opowiadają nam - wychowankom niepodległej, demokratycznej, suwerennej, sprawiedliwej i socjalistycznej Rzeczypospolitej - jakieś zapewne wyssane z palca historyjki o grobach w Katyniu, jakieś opowiastki o zbrodniach Stalina, kłamstwa o fałszowaniu wyników demokratycznych wyborów. Ich bezczelna, a w stosunku do naszych suwerenniuśkich władz - wręcz chamska pewność siebie, może przecież doprowadzić do tragedii! Ba - już teraz niektórzy z nas doprowadzeni zostali do stanu takiego psychicznego rozmiękczenia, że zaczynają stawiać - jakże niepotrzebne - pytania. Na przykład: jak to się stało, że w marcu tzw. społeczeństwo wybrało spośród siebie władzę ludową - tę samą, która rządziła dotychczas, a więc dobrze znaną, a w sierpniu to samo społeczeństwo sprzeciwiło się od lat trwającym /?/ wypaczeniom. A może zrodziły się one (te wypaczenia) w ciągu pół roku? Ale przecież więźniowie polityczni siedzieli już wcześniej. Może więc to nieprawda, że były jakieś strajki w sierpniu? A propos więźniów politycznych - przecież miało ich nie być?

         Takie i naiwniejsze jeszcze pytania legą się w głowach niedoświadczonej młodzieży będącej pod wpływem „elementów". Tak więc, zjawisko jest o wiele poważniejsze, niż to zasygnalizował p. Luliński. Jesteśmy wykorzystywani. Czego jednak boją się nasi rodzice - czy tylko złowrogiego wpływu obłędnej propagandy, czy jednak czegoś więcej? Jeżeli wsłuchać się w ich rozmowy - to okazuje się, że ci najstarsi drżą wspominając coś o Syberii, niektórzy straszą jakimś okropnym, tajemniczym UB, inni boją się o swoją pracę. Ale dlaczego?! Przecież ucząc się tej „drugiej" historii Polski - nie łamiemy chyba prawa! Przecież w szkole pan profesor od wos - u zapewnia nas, że żyjemy w demokratycznym kraju!

         ... Jesteśmy wykorzystywani. Ale czy istnieje taka organizacja na świecie, która nie stara się rozszerzać swych wpływów na całe społeczeństwo - również na młodzież? A czy nie są wykorzystywani 12 - letni „harcerze", którzy przysięgają służyć socjalizmowi? My jesteśmy trochę starsi i uważamy, wbrew temu co sądzi o młodzieży p. Luliński, że potrafi ona dokonać wyboru między prawdą i fałszem, jeżeli tylko ma możliwość poznać jedno i drugie.                                                                                

                                                                                                                                           M.M *

 

 

Słowo, nr 3, 1981

 

* Są to inicjały Marka Miszczaka

 

 

 

POLSKA BUDZI SIĘ,  prostuje przygięty niewolą kark i poszukuje zbawiennej drogi i prawdziwego, autentycznego słowa. Karmieni latami fałszem i starannie oczyszczani z tego, co piękne i naturalne spostrzegamy wreszcie naszą tragiczną pustkę...

Pozostało nam niewiele, ale ciągle jeszcze posiadamy rzecz dla człowieka najważniejszą - instynkt prawdy i sprawiedliwości. On to właśnie, czyniąc nas z jednej strony zamkniętymi na kłamstwo, otwiera nas równocześnie na przyjęcie prawdy - na poszukiwanie nowych myśli (...).

Poszukując nowego, winniśmy poznawać stare: nie po to, ażeby dawne style myślowe i urządzenia ustrojowe zaszczepiać w nowe życie, ale dla podtrzymania więzi - dziś naderwanych - z tymi pokoleniami Polaków, które swą myślą, pracą i walką wytworzyły to wszystko, co określamy mianem polskości. POSZUKIWANIE I POZNAWANIE PRAWDY O ŻYCIU SPOŁECZNYM - oto główna przyczyna powołania pisma, którego pierwszy numer oddajemy dziś pod osąd Czytelników.

W jaki sposób poszukiwać?

Wychodzimy z założenia, że tylko Naród Polski (a więc my wszyscy, a nie tylko nasi „genialni" czy domniemani przedstawiciele) skrywa w sobie - w swoim codziennym życiu, w swych pragnieniach i upodobaniach - tę Wielką Myśl, która poprowadzi naszą Ojczyznę w lepszą przyszłość. System komunistyczny odrzuciliśmy już u samego zarania jego  obecności w Polsce dlatego, że był nam obcy. Taki sam los spotka u nas wszystkie inne systemy - wzorowane i czynione nie przez nas, a dla nas.

Wniknąć w życie Narodu u samych jego podstaw - oto naszym zdaniem najlepszy sposób poznania prawdy o nim, a w rezultacie jej najpełniejszego uobecnienia w polskim życiu zbiorowym. Wraz z myślą, nierozerwalną częścią życia ludzkiego jest Czyn (...) Jakiego rodzaju czyn z tej fali pragnień się narodzi jest sprawą niezwykłej wagi, ale o tym zdecyduje w przyszłości samo społeczeństwo.

         Działamy pod sztandarem Konfederacji Polski Niepodległej, na którym wypisane są słowa „Wolność" i „Niepodległość". Oznacza to, że jako uczestnicy wspólnoty narodowej - sami z natury będąc autorami własnego losu - nie możemy godzić się na los zgotowany nam przez innych, w dodatku wrogów. Godząc się bowiem na niewolę, stracilibyśmy wartość dla nas najwyższą, bo stanowiącą o podmiotowości człowieka - godność.  Ale to przekonanie o naszej pierwszej powinności nie każe nam bynajmniej separować się od tych wszystkich, którzy choć nie są z nami, ale szczerze pragną odnowy życia narodowego, którzy wychodzą naprzeciw oczekiwaniom społeczeństwa pomagając mu poznać prawdę i czynić prawdę.

 

                                   „Słowo", nr 1 z sierpnia 1980 r., artykuł wstępny.

 

 

Nasza sytuacja

 

            Po pewnych nadziejach na liberalizację systemu zauważyć trzeba, ze pojawiają się symptomy zapowiadające powrót do dawnych (przedsierpniowych) metod sprawowania władzy. Nie sposób nie docenić nowych elementów polskiej rzeczywistości, jak przełamania poczucia bezsilności i bariery strachu oraz powstania „Solidarności".

Można też prawdopodobnie wykluczyć wariant zakładający powrót drogą ewolucyjną do sytuacji sprzed Sierpnia. Trudno jednak nie zauważyć, że wbrew temu, co się na ogół przypuszcza, w najgorszym okresie rządów poprzedniej ekipy nie sięgano do pewnych rodzajów represji. Chodzi tu głównie o zapowiedziany proces polityczny czterech czołowych działaczy Konfederacji Polski Niepodległej. Wprawdzie wiceminister spraw wewnętrznych stwierdził na forum Sejmowej Komisji Spraw Wewnętrznych i Wymiaru Sprawiedliwości, iż „nie ma spraw za polityczne przekonania, a tylko za konkretną działalność", trzeba to jednak uznać za jeszcze jeden retoryczny zwrot.

         Prasa, radio, telewizja są nadal środkami dezinformacji i tak już w dużej mierze zdezinformowanego społeczeństwa - próbującego na nowo określić się po 35 latach totalnego ogłupiania. Nie znikło zjawisko odgórnego sterowania poprzez propagandowe oszczerstwo i paszkwilanctwo.  Zdarzają się też próby represjonowania niektórych działaczy „Solidarności". W wieczornym dzienniku telewizyjnym rolę tę przez pewien czas próbowała odegrać czołówka „Naszego komentarza". W odczytywanym przez któregoś z redaktorów tekście, przeciwnikowi będącemu przedmiotem krytyki próbowano imputować różne intencje, przy czym znaki zapytania zamieniano w pewniki, ferowano wyroki w sprawach, w których ważą się losy społeczne.

         Ludzie skompromitowani odchodzą, ale rozlicza się ich na ogół tylko po linii partyjnej, a nie prawnej. Wracają jednocześnie postacie skompromitowane w przeszłości, tak, że czytając ich artykuły, oglądając ich zdjęcia, przypominają się czasy rządów UB w Łodzi i strzały na Wybrzeżu. W odnowę robioną rękami tych ludzi po prostu nie można uwierzyć. Jeśli do tego gwarantem owej socjalistycznej odnowy ma być prokurator generalny Czubiński, to trudno nie wykrzyknąć za publicystą „Solidarności": „Zmiłuj się Boże nad swym wiernym ludem!" Wszystkie dotychczasowe odnowy okazały się kolejnymi „błędami" i „wypaczeniami". W 1980 r. oprócz zarządzenia odnowy pojawiła się siła, która chce ją kontrolować i realizować, co rzecz jasna rządzącym podobać się nie może, a to z tej przyczyny, że tylko władze partyjno - rządowe chcą w ramach realizowanego monopartyjnego ustroju etatystycznego wszystkim i wszystkimi rządzić.

 

Powojenna historia Polski (przynajmniej ta od Sierpnia) wykazała, że słuszna jest teza Jadwigi Staniszkis, iż system ten nie umie się regulować inaczej, niż poprzez kryzysy, choć też prawdą jest, że się zmienia. Należałoby zatem mieć pewne nadzieje, że poprzez wynalezienie odpowiednich mechanizmów zmian, władza zracjonalizuje się. Doświadczenia z przeszłości   nastrajają jednak pesymistycznie. Wykazały przecież, że system marksistowski nie ma w Polsce żadnego sensu.

         Spójrzmy zatem na system sprawowania władzy w Polsce. Znawca tego problemu - M. Tarniewski (uwagi poniższe opieram na jego właśnie pracy „Ewolucja czy rewolucja", Paryż 1975) ustalił, ze elita władzy w PRL liczy ok. tysiąca osób i uzupełnia  ją licząca ok. 300 tysięcy osób „średnia klasa" wykonawców dyspozycji rządu. Wpływ na zasadnicze decyzje polityczne posiadają cztery podstawowe układy: partia, policja, Związek Sowiecki. Dotychczasowe wydarzenia w Polsce determinował cykl społeczno - polityczny. Sprawowanie władzy przez wymienione cztery piony, przy braku społeczeństwa, wywołuje periodyczne spięcia pomiędzy rządzącymi, a rządzonymi. Woluntaryzm podejmowanych decyzji, ich bezsens, doprowadza do naporu społecznego w kierunku zmian i kryzysu politycznego. W przypadkach wyjątkowo ostrych konfliktów (1956, 1970, 1980) następuje częściowa wymiana elity rządzącej: zaczyna się odnowa i pojawiają się symptomy przemian w kierunku (?!) większej wolności, różnorodności i demokracji. Po krótkiej odwilży dynamika sprawowania władzy bierze górę i następuje nowy cykl. W końcu sytuacja „normalizuje się"  i wszystko staje na powrót w punkcie startu. Po trzech dotychczasowych cyklach (stalinowski, gomułkowski, gierkowski) wydawałoby się, że elita pojmie w końcu działanie owego cyklu.

Po ostatnim kryzysie, kiedy to partia ma do czynienia z organizacją społeczeństwa, które chce odnowę kontrolować, perspektywa powtórzenia się cyklu jest mniej pewna. Arbitralność władzy również może zostać zmniejszona w związku z beznadziejna sytuacja gospodarczą. Zacytujmy w tym miejscu wypowiedź Barcikowskiego w krakowskiej „Kuźnicy": „Pewnie wyda wam się dziwne, co powiem, ale nigdy jako kierownictwo nie mamy dość pewności siebie i pewności swojej pozycji. Pewnie dlatego unikamy spraw trudnych. To duży błąd. W Polsce może zajść wszystko, łącznie z rozruchami głodowymi. Sięgamy dna i pogrążamy się dalej". Sam jednak proces samoorganizowania się społeczeństwa, egzekucji umów sierpniowych, reform legislacyjnych i administracyjnych, odzyskiwania praw do publicznego głosu, prawa do informacji, wolność kultury tworzonej i przekazywanej oraz wypełnianie żądań ekonomicznych i socjalnych natrafia na coraz większe trudności. Wymowną jest tu wypowiedź Żabińskiego na ostatnim plenum KC: „Przekroczone zostały wszelkie dopuszczalne bariery ustępstw. Partia i władza ludowa nie mogą się dłużej cofać". Sytuację w Polsce komplikuje działanie układu czwartego, tj. ZSSR. Polska ma wszelkie atrybuty wolnego tworu politycznego: granice, rząd, parlament, politykę zagraniczną, etc. Państwo w swojej formie istnieje, choć  jest nie jest suwerenne i niepodległe. We wszystkich dotychczasowych programach nurtu niepodległościowego brakuje właściwej diagnozy modelu niewoli w jakiej żyjemy. Trudno jest określić, gdzie leżą granice polskiej suwerenności. Tarniewski przyznaje, że nie sposób je określić, albowiem alarmowe działanie Rosji trudno jest przewidywać; jest obecnie sporadyczne, ale zawsze może nastąpić w najdziwniejszych sprawach". Z tym wiąże się problem możliwych zmian i zarazem elastyczności Rosji. Cytowany autor zaleca zmiany ewolucyjne poprzez: „...zwiększenie dojrzałości politycznej i istnienie nacisku ze strony społeczeństwa". Przy tym nie należy dopuścić, aby napór poszedł za daleko, aby ewolucja nie przekształciła się w rewolucję. W chwili, gdy Sowieci uznają bowiem, ze Polska wymyka się z ich strefy wpływów, mogą interweniować.

Spójrzmy teraz na sytuację w Polsce w aspekcie polityki Związku sowieckiego ostatnich dziesięcioleci. Zachód w zasadzie możemy wykluczyć z poważniejszych spekulacji; odpisał on bowiem całą Europę Wschodnią na straty już 37 lat temu. Zresztą cała jego dotychczasowa polityka sprowadza się do zachowania istniejącego tu status quo, a pomaga nam gospodarczo ze względu na własny spokój. Złudne są jednak nadzieje Zachodu, że udobrucha Rosję, udostępniając jej żywność i technologię (podobnie jak teoria budowy mostów, mająca przyspieszyć proces liberalizacji na Wschodzie). Charakterystyczna jest tu

powered by QuatroCMS