O nas
Nowe
Felietony
Artykuły
Kurier Święt.
Kronika 2018
Historia
Kalendarz
Galeria
Antyreklama
Kontakt
Polecamy
Forum
Archiwum
  
Kurier Święt. »  Kurier Świętokrzyski » Kurier Świętokrzyski,2017,nr 3
Treść artykułu:

Arystokrata z Wilkowa

(12.05.2017)

Na dzisiejszym posiedzeniu komisji rewizyjnej Rady Miejskiej w Bodzentynie zastanawiano się nad anonimową skargą na działalność władz samorządowych w Bodzentynie  (w załączeniu), jaką wysłano do Wojewody Świętokrzyskiego. Ta, przekierowała pismo do Rady Miejskiej, sugerując, aby ze względu na wagę poruszonych w nim spraw rozpatrzyć go mimo anonimowego charakteru…  Na posiedzeniu zjawił się jak zwykle przewodniczący Rady Wojciech Kózka, aby dopilnować radnego Kołomańskiego…  Wojciech Kózka znany jest z prostackich wycieczek ad personam  i tym razem również zamiast  analizować zarzuty zawarte w skardze, ograniczył się do „podsumowań”: „bzdety, rodem spod knajpy na rynku w Bodzentynie”, itp. Arystokratyczne maniery radnego z Wilkowa są powszechnie znane, podobnie jak równie arystokratyczne zamiłowanie do działalności charytatywnej – rozdawania cudzych  konserw i jabłek (zwłaszcza przed wyborami), nie do przyjęcia jest jednak pogarda tego arystokraty do  plebejuszy z bodzentyńskiego rynku… A co na to Pan Jan z tegoż rynku, przewodniczący tejże komisji?  Ano Pan Jan  również chyba pomylił mandat radnego z dodatkiem do diety przewodniczącego komisji…

Wracając jednak do owej anonimowej skargi. Szkoda, że jest anonimem, ale  władze samorządowe są ostatnimi, które taki zarzut mogą stawiać.  Sytuacja, w której ludzie boją się władzy źle świadczy nie tyle o tych ludziach, co o samej władzy.  Z prostej przyczyny – ten strach skądś się jednak bierze, a po 28 latach wolności trudno już obciążać doświadczenia przeszłości… Jest więc Pan, panie wilkowski Arystokrato  ostatnią osobą, która może zarzucać innym tchórzostwo. Z tych samych powodów, z jakich Pan i pańscy pożal się Boże radni od załatwiania swojej prywaty, zignorowali ów anonim, ja  podpisuję się pod jego merytorycznymi  pytaniami i żądam wyjaśnień zgodnie z obowiązującym prawem:

Piotr Opozda

 

Kto ma, temu będzie dane…

(8.05.2017)

Burmistrz Bodzentyna  chyba nazbyt dosłownie stosuje biblijną zasadę podatkową: Bo kto ma, temu będzie dane; a kto nie ma, temu zabiorą i to, co mu się wydaje, że ma"( Łk 8,18. ).  Chodzi oczywiście o umorzenia podatków za ostatni, 2016 r.  Pan Piotr Heinich, właściciel kieleckiej SIGMA INVESTMENT, firmy budowlanej i prowadzącej także  pensjonat w Świętej Katarzynie ma w tym względzie wyjątkowe szczęście u burmistrza  Bodzentyna. W trzech kolejnych latach umorzono mu podatek od nieruchomości na kwoty: 17 tysięcy, 458 zł. (za 2014), 13 tys. 93 zł. (za 2015) i ostatnio za 8 tys. 728 zł.  Wypada się cieszyć ze wspierania  lokalnej przedsiębiorczości, tylko dlaczego tak selektywnie?

http://www.bodzentyn.bip.jur.pl/kategorie/wykazy_ulgumorzenrozlozen_na_raty

Dywagacje kieleckiej gazety 

(4.04.2017)

Kieleckie „Echo Dnia”  opublikowało dzisiaj (w dniu fanów „Gwiezdnych wojen”) dość dziwny artykuł o potencjalnych kandydatach na burmistrza Bodzentyna. Jest to klasyczny przykład dziennikarskiej prowokacji, publikowania przypuszczeń („chodzą słuchy”, „podobno”, ‘wydaje się”) z nadzieją, że zainteresowani zareagują… Być może nawet  ktoś „poprosił” o taki tekst, chcąc wiedzieć, jakich będzie miał przeciwników…? No bo teraz wymienieni albo zaprzeczą, albo … nie. … Przypomnimy jeszcze, że poprzedni i obecny burmistrz wykupili we wspomnianej gazecie stałą „promocję” gminy (a więc i swoich sukcesów).

http://www.echodnia.eu/swietokrzyskie/wiadomosci/powiat-kielecki/a/kto-bedzie-sie-bil-o-wladze-w-bodzentynie-jest-wielu-kandydatow,12045458/

Powiatowe inwestycje w gminie Bodzentyn

(30.04.2017)

Niejako na marginesie zamieszczonego tydzień temu tekstu „Kto ich tego nauczył?, traktującego o przypisywaniu sobie przez władze Bodzentyna inwestycji powiatowych na terenie gminy Bodzentyn, otrzymaliśmy informację upublicznioną przez członka Zarządu Powiatu Kieleckiego  Józefa Szczepańczyka z wyszczególnieniem inwestycji Powiatu Kieleckiego w gminie Bodzentyn.

https://www.facebook.com/kurier.swietokrzyski/photos/a.1695172577413196.1073741827.1655623601368094/1854149064848879/?type=3&theater

Wyrok w sprawie b. burmistrza  dopiero w czerwcu

(26.04.2017)

Spodziewane  24 kwietnia  zakończenie głośnej sprawy „nielegalnego wodociągu” na Podgórzu znajdzie jednak swój finał dopiero w czerwcu.  Przypomnijmy tło całej sprawy. W ostatnim roku urzędowania  burmistrz M. Krak,   wespół z ówczesną szefową gminnych wodociągów,  miał zgodzić się na podłączenie do sieci wodociągowej kilku  gospodarstw na Podgórzu. I zrobili to bez  sporządzenia skomplikowanej dokumentacji  budowlanej, traktując te kilka podłączanych gospodarstw jako zwykłe przyłącza. I wydaje się, że  słusznie, choćby z finansowego punktu widzenia, bo sama dokumentacja kosztowałaby sporo więcej niż sam fragment wodociągu… Po zmianie władzy, następca Kraka, p. Skiba, zatrudnił audytorów, którzy (za nasze pieniądze) mieli szukać haków na poprzednika. No i znaleźli owe przyłącza na Podgórzu. Skiba doniósł więc uprzejmie do prokuratury, a ta oskarżyła b. burmistrza o korupcję (bo przyłącza miały być  próbą pozyskania kilku głosów) i  inne nadużycia władzy. Usłużne miejscowe media (opłacane przez gminę „Echo Dnia” i Radio Kielce, w którego radzie programowej zasiadał Skiba)  nagłośniły sprawę.  Zarzut korupcji jest absurdalny, bowiem w roku poprzedzającym wybory samorządy przeprowadzają większość swoich inwestycji, należałoby więc traktować  je wszystkie jako korupcję… I to jest forma politycznej korupcji, ale nie w znaczeniu kodeksowym.  Zarzut ten prawdopodobnie upadnie, dlatego prokurator chce zadowolić się  skazaniem za niegospodarność, wnosząc o uzupełnienie materiału o wyliczenia kosztów legalizacji wodociągu. Mówiło się nawet o 800 tys. zł. Gmina błyskawicznie podjęła więc starania nad sporządzeniem dokumentacji, licząc, że jej kosztami można będzie obciążyć b. burmistrza  (oczywiście w znaczeniu karnym, a nie finansowym, bo finansowo my podatnicy będziemy stratni).  Komu więc, jako gminni podatnicy, zawdzięczać będziemy wydatek na legalizację owych kilku przyłączy? Temu, kto chciał zaoszczędzić i niejako na skróty (na zasadzie przyłączy) dokończyć wodociąg na Podgórzu, czy temu, kto prowadząc prywatną wojnę, szukając haków, chciał uderzyć nie licząc się z kosztami (cudzymi przecież)? Z prawnego punktu widzenia sprawę rozstrzygnie sąd, ale z tego ludzkiego wydaje się ona już rozstrzygnięta. Przez kilkanaście lat byliśmy konsekwentnymi krytykami poczynań burmistrza Kraka, co zaprowadziło nas nawet na salę sądową. I nadal uważamy, że jeżeli udowodniono by korupcję lub inne nadużycia, to powinien odpowiedzieć, ale taki rodzaj osobistej wojny, w dodatku ludzi z mandatem społecznym i właśnie kosztem społecznym, budzi moralny sprzeciw. Spory, dyskusje są potrzebne,  mogą być nawet dźwignią dobrych zmian, ale wojna na wyniszczenie – to zwyczaj barbarzyński.

I jeszcze na marginesie, skoro burmistrz Skiba  powziął wiedzę, że na Podgórzu jest nielegalny wodociąg, to dlaczego wystawił ludziom faktury za pobór wody z tegoż nielegalnego wodociągu?

PO

Kto go tego nauczył?

(24.04.2017)

Co robi burmistrz Bodzentyna, gdy zimą drogi powiatowe na jego terenie są nieprzejezdne? Publikuje numer telefonu do starostwa powiatowego, prosząc, aby tam właśnie załatwiać sobie przejezdność dróg…  A co robi ten sam  burmistrz, gdy latem rozpoczynają się remonty na drogach powiatowych w jego gminie? Fotografuje się na wyremontowanej drodze, a zdjęcie publikuje jako przykład swojego gospodarskiego sukcesu. .. Idąc dalej tą metodą osobliwej promocji, można by jeszcze fotografować się z każdym nowo narodzonym mieszkańcem gminy, nowo wybudowanym domem, zakupionym samochodem i skonsumowaną  parą małżeńską (no, to byłoby akurat ryzykowne, i  nie tyle z promocyjnego punku widzenia, co bezpieczeństwa).

Powyższa metoda autopromocji  wydaje się szyta tak grubymi nićmi, że powinna bardziej  ośmieszać  niż promować. A jednak wielu mieszkańców gminy połyka ten prostacki propagandowy kit. Od kogo burmistrz Skiba i jego jeszcze mniej wyrobieni koledzy się tego nauczyli? Po części od poprzednika i całego samorządowego otoczenia, a w większości od doświadczonych bajkopisarzy z importu, którzy znaleźli zatrudnienie w gminie Bodzentyn. Tam to się jednak nie sprawdziło (przegrali wybory), a liczą na to, że Bodzentyn to połknie?

PO

Dlaczego powstało Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych w Bodzentynie?

 (15.04.2017)

Powstanie Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych w Bodzentynie od początku budziło wiele kontrowersji. Przyczyn powstania można upatrywać wiele, wg burmistrza Skiby ”Przedsiębiorstwo powstało po to, aby wziąć kredyt i móc realizować budowę kanalizacji oraz remont bieżącej infrastruktury” – tak przynajmniej twierdził na ostatnim spotkaniu z mieszkańcami w Bodzentynie. Ten piękny projekt ma kosztować ponad 90 mln złotych, a PUK ma zadłużyć się na ponad 20 mln złotych…

I tu pojawia się pierwsze pytanie – kto da tak wysoki kredyt SPÓŁCE Z O.O., która wg oficjalnych danych dysponuje majątkiem o wartości ok. 14,5 mln. Obecnie wg opinii bankowców spółka może pozyskać kredyt szacowany na około 50% wartości czyli około 7,25 mln. I piękny sen o kanalizacji  chyba zanim się rozpocznie to się zakończy… Odnośnie planu i samego projektu - złożono projekt, tylko „jeden z zaufanych burmistrza” wystąpił o „decyzję” jako Gmina Bodzentyn, a powinien wystąpić jako PUK Bodzentyn – takie małe przeoczenie. Błąd ten może mieć jednak bardziej poważne konsekwencje niż to, że trzeba było wystąpić ponownie o „decyzję” i kolejne pieniądze wyrzucone w błoto…

Wracając do meritum - przyczyn powstania spółki upatrywałbym raczej w innych rzeczach: np. w spółce możemy zatrudniać osoby bez ogłaszania konkursów – i tutaj mamy pole do popisu w spełnianiu wielu obietnic przedwyborczych i zatrudniania rzeszy nowych pracowników. Z nieoficjalnych źródeł wiadomo, że zarobić w spółce można bardzo dobrze i stanowisk też można dorobić bez liku (prezes, rada nadzorcza, kierownicy...). Od samochodów przed siedzibą spółki, aż ciemno. Patrzeć tylko jak będzie trzeba parking powiększyć, tak jak było to w przypadku Urzędu Gminy…

Swoją drogą władza gminna bardzo dba o „nieujawnianie” zarobków niektórych z pracowników. W wielu przypadkach woli zapłacić karę, nie zastosować się do zaleceń Samorządowego Kolegium Odwoławczego, niż ujawnić kwotę zarabianą przez np. Pana X, czy Panią Y, bo co by powiedziało społeczeństwo mamione zadłużeniem, gdyby dowiedziało się, że Pan X zarabia kilka czy kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie, a Pani Y nie jest „społecznikiem” tylko sowicie wynagradzaną osobą…

Mirosław O.

 

Woda i ścieki nie drożeją, za to cała reszta TAK!

(15.04.2017)

Od niedawna możemy odwiedzić stronę internetową Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych w Bodzentynie http://puk.bodzentyn.pl. Szata graficzna bardzo ładna, wiele informacji, a pośród nich cennik usług… http://puk.bodzentyn.pl/index.php/uslugi. Zapoznałem się z owym cennikiem i włos na głowie się jeży! TERAZ BĘDZIEMY PŁACILI ZA WSZYSTKO! Chcesz informację na piśmie – PŁAĆ, chcesz założyć podlicznik - PŁAĆ. Wcześniej ludzie zakładali podliczniki do wody bezpowrotnie zużytej, aby zaoszczędzić na opłatach związanych z brakiem konieczności opłaty za ścieki. Obecnie taka przyjemność będzie nas kosztowała ok. 200 złotych + koszty wodomierza i materiałów! Przy okazji zakładania podlicznika lub innego remontu w domu należy prosić Boga, aby nie było konieczności zakręcania wody na „całej ulicy” bo taka przyjemność zamknięcia i otwarcia zasuwy na życzenie klienta kosztuje prawie 200 złotych! Wszystko to było wcześniej za darmo – ktoś miał smykałkę zakładał podlicznik, a Panowie z zakładu komunalnego przychodzili i grzecznie ZA DARMO go plombowali! Śmiech, a raczej oburzenie wywołują stawki roboczogodzin pracowników zaczynające się od 54 zł za osobę za godzinę i dochodzą do 108 zł! Również koszty wynajmu „Transportu i sprzętu” budzą wiele uśmiechów na twarzach ludzi z „branży”.

Przy takich stawkach (czysto teoretycznie) praca ludzi z PUK przy gminnym festynie może kosztować kilka tysięcy złotych. Trzeba przywieź sprzęt, rozstawić scenę… i tak przyjedzie 5 Panów którzy będą scenę rozstawiali 2 godziny w sobotę lub niedzielę, potem będą ją składali i „sprzątali” po festynie 3 godziny i wraz z samochodem dostawczo-osobowym – taka przyjemność może kosztować łącznie ponad 3000zł!

I tylko pozostaje być dumnym bo PUK nie będzie przynosił strat! Tylko Gmina może ponosić… a obecnie PUK jest co jakiś czas dokapitalizowany z Gminy…

            Mirosław O.

Absurd, czy kruczek prawny w konkursach na stanowiska pracy w UMIG Bodzentyn?

 Na stronie BIP Urzędu Miasta i Gminy Bodzentyn ukazało się zarządzenie Burmistrza dotyczące konkursu na stanowisko pracownika ds. rozliczeń podatku VAT. Dokumenty można było nadsyłać lub też zanieść  do 27 marca 2017 r. Jak to zwykle w administracji samorządowej w odniesieniu do postępowań konkursowych na stanowisko urzędnicze, liczy się data faktycznego wpływu, a nie jak to jest praktykowane w administracji rządowej, data stempla pocztowego.

 Nie to jednak jest najistotniejsze, w zarządzeniu tym, zresztą jak w wielu poprzednich, spotykamy się z warunkiem następującym - ,,kopie dokumentów złożonych w ofercie muszą być poświadczone przez kandydata za zgodność z oryginałem”. Z pozoru nic ważnego, wszak kierując się zwykła chłopską logiką można sobie pomyśleć, że burmistrz chce własnoręcznego podpisania każdej strony dokumentu.  Jeżeli tak jest, to wszystko wydaje jak najbardziej ok. No ale jednak, gdyby zastanowić się dłużej i poszperać trochę po internecie, w celu ustalenia, z czym tak naprawdę mamy do czynienia, to okaże się, że ,,poświadczenie za zgodność z oryginałem” wiąże się najczęściej z wizytą u notariusza, gdzie za dokonanie wspomnianej czynności należy zapłacić 6 zł + VAT ( 7, 30 zł).  Oczywiście notariusza nie ma w Bodzentynie, dlatego kandydat z obszaru Gminy Bodzentyn musi udać się z oryginałami do Kielc, Skarżyska- Kamiennego, Starachowic. Można zawsze złożyć oryginały, o czym jednak zarządzenie milczy. Nie każdy jednak chce je składać, no bo a nuż zgubią lub zniszczą.

 Wspomniany warunek wynika  z Regulaminu naboru, który został przyjęty jeszcze w jednej z  poprzednich kadencji. No ale obecny burmistrz nie zmienił go i w związku z tym, zamieszcza je w każdym ogłoszeniu.  Nie trzeba dodawać, iż warunek ten może zniechęcać wielu, którzy są świadomi znaczenia tego terminu, do ubiegania się o pracę w UMiG  Bodzentyn, wszak po przejrzeniu wykazu dokumentów, można sobie policzyć jaki to koszt. W odniesieniu do tych ,,mniej świadomych”, to trzeba powiedzieć, że narażają się oni na odrzucenie na etapie weryfikacji dokumentów.

 Oczywiście, to o czym napisano powyżej, nie musi zgadzać z realiami, wszak w UMiG Bodzentyn zawsze może obwiązywać inna interpretacja wspomnianego ,,poświadczenia….”, wynikająca z innych przepisów lub pragmatyk urzędowych.   I zdaje się, że tak właśnie jest, no bo §6 ust. 2 regulaminu naboru oprócz poświadczenia przez notariusza, przewiduje się poświadczenie przez organ wydający dokument. Czy zatem ,,kopia” świadectwa pracy poświadczona za zgodność przez pracodawcę, który nie jest organem będzie wiarygodna?

 Dodatkowo wyżej wspomniany paragraf mówi o możliwości poświadczenia przez samego zainteresowanego pod rygorem złożenia oświadczenia o autentyczności dokumentów pod rygorem odpowiedzialności z art. 270 kc ( kodeksu cywilnego). Problem w tym, że  art. 270 kc nie mówi nic o odpowiedzialności z tytułu braku autentyczności dokumentów, tylko o odmowie wydania przedmiotów objętych użytkowaniem nieprawidłowym. Zapewne  chodziło o art. 270 kk ( kodeksu karnego) . No ale, jest jak jest.  Gdyby ktoś uparł się złożyć zwykłe kopie może to zrobić i kto wie, mogą być one kopią dokumentów nieautentycznych , wszak formalnie wystarczy złożyć tylko oświadczenie pod rygorem art. 270 kc, co generalnie jest nic nie warte,  co oznacza, że groźba jakiejś ,,odpowiedzialności” jest funta kłaków warta. Co ciekawe, samo zarządzenie konkursowe nic nie wspomina o potrzebie złożenia takiego oświadczenia. Ogranicza się jedynie do lakonicznego stwierdzenia, że dokumenty muszą być poświadczone za zgodność z oryginałem przez kandydata. O co zatem chodzi?

  Jedno wydaje się pewne, ,,kandydat z ulicy” musi się pofatygować z dokumentami do kancelarii notarialnej, by mieć 100% pewność startu w konkursie. Nie dziwi zatem fakt, że do konkursu zakwalifikowano tylko jedną osobę.

http://www.bodzentyn.bip.jur.pl/kategorie/nabor_na_wolne_stanowiska_urzednicze_w_2017_roku   

http://www.bodzentyn.bip.jur.pl/kategorie/regulamin_naboru_na_wolne_stanowiska

http://www.lexlege.pl/kc/art-270/

 

p.s.

Dodatkowo należy zauważyć, iż w samym zarządzeniu zachodziła sprzeczność. Na wstępie mogliśmy bowiem przeczytać, że chodzi o pracownika ds. rozliczeń podatku VAT. Potem jednak czytamy rzecz następującą: ,,Do przeprowadzenia postępowania w sprawie naboru na wolne stanowisko urzędnicze – pracownika ds. obsługi Rady Miejskiej i Burmistrza powołuje się komisję w składzie” Na szczęcie ktoś się zreflektował i następnym zarządzeniem wprowadzono odpowiedni zapis.

Latro

Gimnazjum zlikwidowane

(30.03.2017)

Na wczorajszej sesji Rady Miejskiej w Bodzentynie zapadła decyzja o likwidacji bodzentyńskiego gimnazjum. Próby przejściowego połączenia tej szkoły ze Szkołą Podstawową w Bodzentynie i przynajmniej częściowe zabezpieczenie przyszłości nauczycieli zatrudnionych w gimnazjum nie powiodły się. Władze gminy wybrały rozwiązanie najbardziej radykalne i organizacyjnie … najłatwiejsze. No bo i dlaczego się trudzić, przymierzać, kroić, łatać, skoro i głowa  nie ta i czasu mało (wiosna i imprezy czas zacząć). Na sesji zjawiła się delegacja nauczycieli gimnazjum na czele z wicedyrektorką B. Świetlik. Jej wystąpienie było najzabawniejsze: „My nie przyszliśmy tutaj manifestować przeciwko burmistrzowi. To nie prawda. Burmistrz jest dobrym gospodarzem, wspiera naszą szkołę, jednak reforma przechodzi na dół i po prostu obawiamy się o swoją pracę, bo ona dotyczy nas bezpośrednio. Jesteśmy jedynym samo istniejącym gimnazjum, na pewno byłoby nam łatwiej, gdybyśmy byli Zespołem Szkół, ale z tego co wiem, o to może być ciężko. Jesteśmy gronem z dużym stażem pracy, większość z nas pracuje w tej szkole od początku jej istnienia, czyli od 2001 roku. Włożyliśmy w istnienie tej szkoły kawał życia i jeszcze więcej serca, bliski jest nam los uczniów”.

No to po co tam Pani poszła, dezorganizując na kilka godzin pracę szkoły? Przecież to burmistrz jest autorem projektu, a rada zachowa się tak jak chce burmistrz. Jeśli ktoś jest za, a nawet przeciw, to znaczy, że go nie ma. Bełkot jaki Pani uskutecznia obliczony jest chyba tylko na analfabetów, a przecież takich (miedzy innymi dzięki Pani pracy) w Bodzentynie już ponoć nie ma. Dostało się za to radnemu Świetlikowi, bo póki co bezpiecznie atakować dysydenta, a jak będzie trzeba, to szybko przełoży się wajchę…  To jego jeden głos (no i Kołomańskiego) jest przyczyną wszystkich nieszczęść gospodarczych, kulturalnych i sądowych. Skora radnych jest 15, to po odliczeniu dwóch dysydentów, ciągle wychodzi 13, a nawet jak odliczy się 5, to ciągle zostaje 10 głosów. Z taką większością można wszystko przeprowadzić, oczywiście jeżeli się wie i chce. Wy ani nie wiecie co robić (tak fatalna rada była  tylko raz w historii,  w początkach PRL), ani wam się chce. Radny Tofil wypomniał radnemu Świetlikowi, że w poprzedniej kadencji nie bronił nauczycieli likwidowanych szkół. Koniec w końcu chodziło o jedną – w Leśnej. Byłem na tej sesji, zarówno radny Tofil jak i radny Świetlik zachowali się wtedy przyzwoicie, głosując przeciw likwidacji tej szkoły. Świetlik był wówczas w partii władzy, ale stać go było na ten samodzielny gest, szkoda Jurku, że teraz Ty będąc w partii władzy  tak niewiele wykazujesz samodzielności. A przecież widzisz doskonale Wasze pazerne zaplecze, dla którego jesteście tylko wygodnym parawanem…

Co dalej? Dyrektorka Szkoły Podstawowej zadeklarowała, że brakujące etaty w rozszerzonej szkole uzupełniać będzie o nauczycieli zlikwidowanego gimnazjum. Dla ilu starczy? I czy to Dyrektorka, czy Panowie Skiba, Jarosiński i Kózka decydować będą kogo zatrudnić? Retoryczne pytanie.

Piotr Opozda

powered by QuatroCMS