O nas
Nowe
Felietony
Artykuły
Kurier Święt.
Kronika 2018
Historia
Kalendarz
Galeria
Antyreklama
Kontakt
Polecamy
Forum
Archiwum
  
Kurier Święt. »  Kurier Świętokrzyski » Kurier Świętokrzyski,2016,nr 2
Treść artykułu:

Gdzie Skiba nie może…

… tam kobiety pośle?

(20.04.2016)

Na dzisiejszej sesji Rady Miejskiej w Bodzentynie p. Mirosław Kimla oficjalnie już przedstawiony został  jako szef nowej spółki komunalnej w Bodzentynie. Ów dobrze rokujący kiedyś absolwent kieleckiego liceum ekonomicznego już jako student europeistyki w Warszawie związał się z tzw. fundacją europejską Schumana i zamiast się rozwijać zaczął … agitować. Popis umiejętności zdobytych w pionie agitacyjnym  jewrosojuza dał na wspomnianej sesji, strofując radnych niczym komisarz brukselski polskich posłów…   Przypomnijmy, do Bodzentyna wysłano go  na przechowanie i praktykę po linii partyjnej, po przegranych przez Platformę wyborach . Tu miał odpowiadać za pozyskiwanie funduszy unijnych, no ale fundusze z Brukseli mają to do siebie, że potrzebują środków własnych, a tych nawet koordynator od fundacji Schumana nie wyczaruje… zwłaszcza on. Koronnymi projektami, mającymi poprawić fatalne notowania platformerskiej sitwy (wiem, sformułowanie takie może dotknąć jedynego bezinteresownego działacza tej partii w Bodzentynie, ale trudno…) są dwa: kanalizacyjny w wybranych wioskach i rewitalizacyjny na wzgórzu zamkowym. Ten drugi lobbowany jest (oczywiście zupełnie bezinteresownie) z kręgów rady kultury, no a ten pierwszy jest wymogiem chwili, ewentualną kładką do następnej kadencji… Ślamazarnie to idzie (zwłaszcza jak na prymusa kieleckiego ekonomika), cała kosztowna podgatowka (np. ekspertyza z Katowic) nie znalazły uznania dysponentów unijnych pieniędzy… Trzeba było poprawiać, no i przede wszystkim prosić o wsparcie zaangażowanych dziewuch (ostatecznie od tego są i dają się zbajerować). Uruchomiono łańcuszek i  rokowania poprawiły się. Po szczęśliwym zakończeniu zaprosi się dziewuchy do przecięcia wstęgi, zdjęcie i tak się przytnie, sukces murowany. Wszystko poszłoby dobrze, gdyby nie pewien poseł, którego o bezinteresowną polityczną naiwność posądzić nie sposób… Ale,  nadzieje mieć trzeba i osobiście wierzę, że wkrótce poprawi się biochemia wód gruntowych w gminie Bodzentyn (nawet w Grabowej).

P.O.

My idealiści

(13.04.2016)

Czołowy przedstawiciel lokalnej grupy trzymającej władzę jeszcze kilka lat temu ubolewał, że „my – jako idealiści jesteśmy nierozumiani przez otoczenie, a zwłaszcza rządzących”.  Po wygranych wyborach szybko jednak „dojrzał” (a nawet zdał maturę), choć  to może  wrodzony idealizm zaprowadził go najpierw do Platformy Obywatelskiej (jakkolwiek serce miał bardziej na prawo…), a później do wykrojonego na swoją miarę kawałka władzy?  Współrządząca  powiatem i województwem partia mogła przede wszystkim załatwić dotacje.  I załatwiała kolejne bezzwrotne fundusze na tzw. „działalność”, najpierw dla niego, potem żonie, następnie dzieciom i rodzeństwu.  Każdy mógł i może otrzymać? Teoretycznie tak …Ale jak partyjny mentor ze starostwa lub urzędu marszałkowskiego pomoże, to kto …bardziej może…?  Nawet jeśli odpali się stosowny procent, to 40 tysięcy po Dolinie Poetów nie chodzi, ani ze źródełka w Świętej Katarzynie ich nie wyłowi…

Inny  lokalny „idealista” wydreptawszy już po opłotkach kawałek władzy, ku zdziwieniu niektórych współpracowników stwierdził wprost,  że przy  żłobie obowiązuje uniwersalna zasada: najpierw rodzina, potem koledzy, a dopiero później „obcy”. Proponuję więc tym ostatnim, żeby ustąpili miejsca w kolejce do płacenia podatków wszystkim uprzywilejowanym szwagrom, ciotkom i współtowarzyszącym celebrytom… 

Tak oto zawsze płynna w samorządach granica między sferą prywatną, a publiczną uległa prawie całkowitemu zatarciu -  odorano kolejna skibę, zostawiwszy ledwie widoczną  bruzdę… Dowody? „Wygrałeś” przetarg na remont – zatrudnij szwagrów… Gminni włodarze całkiem serio wyrażają często oburzenie: „To ja mu zatrudniłem syna, a on tak się odwdzięcza”. Ile można takiemu tłumaczyć, że to nie on zatrudnia, a my zatrudniamy (zob. Ustawa o samorządzie gminnym…), a on w naszym imieniu podpisuje zaledwie umowę o pracę…

Wracając do Bodzentyna., poprzednia ekipa krytykowana była za  wygórowane pobory, a konkurencja w programie wyborczym słusznie wytykała jej rozbuchanie administracji, przerost zatrudnienia. To jednak, co nastąpiło w ciągu zaledwie jednego roku od przejęcia władzy, woła o pomstę podatników, a Krak przy Skibie wyrasta na ascetę… Rozmnożono etaty,  zadbano o wyższe pobory, a konkursy i przetargi, które dotąd  były zaledwie farsą, wraz z nową władzą  ocierają się o pospolitą kadrowo - biznesową rozpustę.  Przyjęto przy tym zasadę, że gmina Bodzentyn (a szczególnie miasto) – to teren zdobyty i wolno zdobywcom  brać łupy, czyli wszelkie możliwe posady. Tak, ktoś miał kiedyś rację, że Bodzentyn należy odzyskać, co oznacza  choćby elementarną przyzwoitość  w sferze publicznej.  

Piotr Opozda

Debata oksfordzka w Leśnej

(13.04.2016)

Z inicjatywy samorządu gminnego w Bodzentynie, dn. 15 kwietnia w Szkole Podstawowej w Leśnej odbędzie się debata społeczna na   temat funkcjonowania miejscowej targowicy.  Oprócz samorządowców wezmą w niej udział przedstawiciele Animalsów, policjanci i powiatowy lekarz weterynarii. Jakkolwiek nie sprecyzowano tematu dyskusji, można  spodziewać się, że będzie ona dotyczyć wielokrotnie podnoszonego  przez obrońców zwierząt problemu ich traktowania na bodzentyńskim targowisku. Nie jestem zbyt częstym bywalcem owych targów, ale wydaje mi się, że zasadniczym problemem zbywanych tu zwierząt są przede wszystkim trudy związane z transportem, i to tym długodystansowym. Mam więc nadzieję, że to nie tylko rolnicy i drobni miejscowi kupcy będą adresatami słusznych postulatów obrońców zwierząt, ale też ci wyżej wymienieni transportowcy, których – jak się spodziewam – na ową debatę oksfordzką zaproszono. No a „oksfordzkości” debaty strzec będą policjanci. ..

GB

Woda … mineralizowana?

(13.04.2016)

Urząd Gminy w Bodzentynie upowszechnił komunikat Państwowego Instytutu Geologicznego o zanieczyszczeniu wód gruntowych nadmiarem …  biochemii. Kto winien? Oczywiście rolnicy, bo nie przestrzegają zasad nawożenia. Nonsens! Za gospo0darkę wodno – ściekowa (a więc odprowadzanie ścieków, bo tu tkwi problem) ustawowo odpowiada samorząd gminny. Dodajmy jeszcze, że przy obecnych cenach nawozów, stosowane są one bardziej niż oszczędnie… Zamiast więc wieszać na płotach idiotyczne komunikaty, należy uczynić wszystko dla sfinalizowania kanalizacji. Mądry gospodarz użył by danych Instytutu Geologicznego jako argumentu wobec służb państwowych w wysiłkach  nad pozyskaniem środków, nie zaś  wskazywał palcem na rolników.

Obawy budzi również wydolność  miejscowej oczyszczalni, dodatkowo odbierającej jeszcze ścieki z sąsiednich gmin. 

Również rozpoczęta właśnie komercjalizacja  miejscowych wodociągów i kanalizacji ukierunkuje ich działalność raczej na szybki zysk, trudno więc spodziewać się niezbędnych inwestycji.

L.C.

Z listów do redakcji

(13.04.2016)

 

Tuż po objęciu stanowiska burmistrza gminy Bodzentyn przez Dariusza Skibę, kieleckie „Echo Dnia” zamieściło wywiad z burmistrzem elektem.

„Chcę uspokoić złe emocje” - głosił tytuł. Chodziło w nim, najogólniej mówiąc, o to żeby pracownicy spali spokojnie, bo żadnych zwolnień nie będzie, że władza będzie otwarta dla mieszkańców, a urzędnicy zostaną otoczeni ojcowską opieką, itd., itp… Jak to w Echu Dnia, na płatnej przez gminę stronie.

Euforia trwała bardzo krótko. Kilka dni po ukazaniu się artykułu, do Związków Zawodowych wpłynęło pismo od burmistrza z wytypowanymi 12  (?????????????) osobami, z którymi zamierza się rozstać w ramach tzw. zwolnień grupowych podyktowanych… względami ekonomicznymi (proszę zapamiętać to słowo). Przybyła do urzędu delegacja Państwowej Inspekcji Pracy skutecznie wytłumaczyła, że niektórych osób nie da się zwolnić, bo albo są w wieku chronionym, albo chronią ich Związki Zawodowe. Tym samym liczba „szczęśliwców” zmalała i prawo nie pozwalało już na zastosowanie zwolnień grupowych, a tu tyle przedwyborczych zobowiązań. Cóż było robić? Trzeba było rozegrać to inaczej… I w tym miejscu zaczyna się historia, w której każdy zakończony wątek rozdziela się na dwa kolejne, a termin zakończenia ich wszystkich jest trudny do przewidzenia.

W jednym z nich, ówczesną kierowniczkę referatu komunalnego (przewodniczącą działających w gminie związków zawodowych), panią Barbarę Pałysiewicz – Błachut odwiedził, działający na zlecenie burmistrza, audytor. Sprawdził faktury i dokumenty i pobiegł do burmistrza z radosną nowiną. Da się! Wynik audytu nie pozostawiał złudzeń – winna!!! 18 zarzutów, w tym ten najgorszy: nadzorowała realizację budowy wodociągu na Podgórzu, a pozwolenie przyszło dopiero za miesiąc czym dokuczyła ludziom i naraziła ich na utratę życia puszczając tą samą wodę, którą pije pół Bodzentyna.

W trybie dyscyplinarnym kierowniczka przestała być kierowniczką. Cel został osiągnięty i nie pomogła nawet ustawowa ochrona związków zawodowych. Według nowej władzy opłaciło się, pies trącał nawet te 2.400 zł., które co miesiąc przez ponad rok czasu wypłacane były dla audytora. W tym przypadku koszta nie grały roli.

Niestety, jak pokazał czas, dla nas podatników, koszta dopiero się zaczęły. Zwolniona kierowniczka postanowiła swoich praw dochodzić w sądzie pracy i pozwała burmistrza. Starachowicki sąd wszystkie zarzuty zawarte w raporcie z audytu obrócił w pył. O dziwo sam audytor, występujący tym razem w charakterze świadka, spokorniał, stał się wyrozumiały i nie widział nic złego w działalności Barbary Błachut, która ze Starachowic wracała z wyrokiem nakazującym przywrócenie jej do pracy i wypłatę zaległego wynagrodzenia.

 Lecz to nie honor. Magistrat zdecydował się na apelację. Sięgnięto po bardziej skuteczną, ale i droższą (szczególnie dla nas podatników) broń. Z Warszawy przyjechał adwokat P. Wojtas, który zastąpił nieudolnego J. Mazura. Po pierwszej rozprawie w Kielcach, widmo powtórki ze Starachowic rysowało się coraz wyraźniej. Na kolejnej rozprawie pewność P. Wojtasa stopniała do tego stopnia, że mając pełnomocnictwo burmistrza zdecydował się na zawarcie ugody. Z wyrazu jego twarzy prawie że można było wyczytać. „Wypłacimy pani odszkodowanie i zmienimy świadectwo pracy ze zwolnienia dyscyplinarnego na za porozumieniem stron, byle tylko pani nie wracała do pracy. Jakiż to byłby wstyd!”.

Skąd taki nagły zwrot w sprawie? Przecież wszyscy oglądali relację z Podgórza, gdzie burmistrz przed kamerami wydał wyrok na kierowniczkę B. Błachut, twierdząc, że zwolnił osobę odpowiedzialną za tą samowolę.

I tak się kończy ten wątek. My podatnicy jesteśmy zobowiązani zapłacić za błąd burmistrza blisko 37.000 zł. To nie jedyny triumf pani kierownik B. Błachut. Poza wspomnianymi pieniędzmi burmistrz musi przyznać się do błędu o jej zwolnieniu, podpisując tej pani zmienione świadectwo pracy. Nasze, podatników pieniądze to jakby podziękowanie za dotychczasową współpracę z życzeniami miłego ich wydawania.

To kolejna osoba, której należy zapłacić z kiesy podatnika.

B.P.

 

 

Dotkliwa porażka Skiby

(30.03.2016)

Wczoraj odbył się konkurs na stanowisko dyrektora Szkoły Podstawowej w Psarach.  Komisja konkursowa miała do dyspozycji dwie oferty: Pani Gębskiej z Krajna (dotychczasowej dyrektorki zespołu szkół w tej miejscowości) i Pana Wójcika (nauczyciela z Psar). Faworytką władz gminnych była  dotychczasowa podwładna wójta Łysaka z sąsiedniego Górna, który widocznie liczył na sąsiedzką pomoc kumpli z PO w gminie Bodzentyn… Ci uczynili wszystko, żeby wywiązać się z międzygminnego przymierza - do komisji powołano najbardziej zaufanych urzędników – Furmanka, Jarosińskiego i Armułową (ta miała szczególny powód do wdzięczności), nie mówiąc już o propagandowym lobbingu… Tradycyjnie już do komisji konkursowej powołuje się radnego z danej miejscowości, ale dla pewności zignorowano radnych Tofila i Zielińskiego (niby swoi, ale… pani Armułowa pewniejsza). Drugi z kandydatów cieszył się poparciem lokalnego środowiska. No i zyskał poparcie większości członków komisji, najprawdopodobniej z jednego powodu – gmina Bodzentyn ma już dość przedmiotowego traktowania, uszczęśliwiania jej przez tzw. „imigrantów” – kolegów lub koleżanek kolegów z importu. Do takiej dotkliwej porażki trudno się przyznać, więc idę o zakład, że usłużni propagandyści już rozpowiadają, że „to myśmy wygrali, a np. kandydat kuratorium przegrał”. W sumie ważne jest, czy to szkoła w Psarach wygra na tej zmianie… Jedno jest poza dyskusją – traktowanie tak ważnych placówek jak szkoła jako poczekalni lub przeczekalni dla różnych urzędników jest nie tylko nieporozumieniem, ale karygodnym nadużyciem i powinno być szczególnie napiętnowane (gdziekolwiek miałoby miejsce).

Piotr Opozda

Sposób na oddłużenie gminy?

(z listu do redakcji)

Witam,

W wiadomościach TVP1 09.03.2016 o 19.30 (http://wiadomosci.tvp.pl/24067906/09032016-1930) ukazał się krótki reportaż dotyczący zatrudnienia 4 osób i kolejnych 2 w przyszłości do obsługi programu 500+.

W ten sposób cała Polska widzi "gospodarność i finansową zaradność" naszej ekipy rządzącej.

W całej Polsce takich osób zatrudnionych będzie ok 4 000.

W naszej gminie, w której jest ok 10 000 mieszkańców zatrudniają 6 osób!

To ewidentny brak logicznego myślenia- chociaż to wspólne dla wszystkich PO-wców, bo przecież obecni rządzący to właśnie ta opcja.

Ps. Podobny reportaż ukazał się w TVN24 oraz TVP Info.

(…) Bartek Skolimowski

powered by QuatroCMS