O nas
Nowe
Felietony
Artykuły
Kurier Święt.
Kronika 2018
Historia
Kalendarz
Galeria
Antyreklama
Kontakt
Polecamy
Forum
Archiwum
  
Kurier Święt. »  Kurier Świętokrzyski » Kurier Świętokrzyski, 2013 nr 6
Treść artykułu:

Oj naiwni… 

List do redakcji (30.07. 2013)

Ze zdziwieniem i zażenowaniem przeczytałem Pana wczorajszy tekst o próbie przywrócenia szkoły w Leśnej. Tak na marginesie, to Pan sobie tę władzę  wyhodował, więc trzeba teraz odpokutować! Ale do rzeczy: Tak jak i Pan, znam adwersarza, więc obaj wiemy, że ma kompleksy, związane ze wspólną przeszłością polityczną i nigdy nie dopuściłby do przekazania szkoły komuś, kto uosabia resztki własnego sumienia! To byłaby moralna kapitulacja i musiałby natychmiast założyć na swój grzbiet wór pokutny.  A to zdarza się bardzo rzadko.

Spodziewaliście się jakiegoś ludzkiego odruchu ze strony uzależnionych radnych? Jeszcze większa naiwność. Oni maja tak bogatą wspólną sentymentalno – biznesową przeszłość, że wystarczy jedno spojrzenie, aby przywołać do porządku… Poza plecami mogą spiskować, planować zmiany, a na sali wraca „rozsądek” i instynktownie podnoszą łapki. Interesującą rzeczą byłoby odkrycie przed szerszą publicznością owych „wspólnych interesów” – przetargowych, zawodowych, rodzinnych. Obiecuję napisać coś i od siebie w następnym liście.

Dyrektorzy szkół – to z wyborczego punktu widzenia bardzo ważne osoby na wioskach. Wszyscy wiejscy wójtowie dbają, aby byli całkowicie oddani. Ktoś się niezbyt dyplomatycznie wyraził (ale adekwatnie do sytuacji), że dyrektor musi być do tego stopnia posłuszny, aby zrobić g…. tam gdzie mu władza każe. I dotąd stęka, aż wystęka, a jak nie zdoła, to przyniesie w to miejsce. Wulgarne? Tak, ale oddaje stan wybitnie wulgarnych relacji bizantyjskich w Polsce (i nie tylko na prowincji, choć tu widać to wyraźniej). Co pomyśleć o intelekcie wójta, który nie pytany przez nikogo dementuje plotki, oświadczając na sesji rady gminy, że nie ma kochanki i dobrze układa mu się z żoną… A miej ile chcesz kochanek, a nawet kochanków, bylebyś dobrze pracował, a spowiadaj się księdzu! Znam też wójta, który zaczyna dzień od zbierania informacji. Kto przyniesie więcej newsów, ten ma największy wpływ na pryncypała. Urzędnicy ci nic nie czytają (poza artykułami o sobie), są więc na poziomie cwaniaczków spod budki z piwem. Przeraża strach i obojętność ludzi roztropnych, nie pomnych dziadkowych przestróg, że „jeśli chama się pogłaszcze, to ugryzie, a jeżeli go się kopnie, to pocałuje w rękę” Żeby nie zakończyć zbyt pesymistycznie, dodam, że przybywa ludzi młodych, obytych w świecie i bez kompleksów chłopsko – pańszczyźnianych. Są nadzieją na odbudowę samorządności.

D. J.

 

Nadworna jurystka przemówiła, uszy po sobie…

 

Przez kilkadziesiąt minut przysłuchiwałem się dzisiaj, tj. 29 lipca,   posiedzeniu Rady Miejskiej w Bodzentynie. Przykre i bulwersujące widowisko. Nieuchronnie zbliżają się wybory, zjawił się tedy Józef Szczepańczyk (dodatkowym powodem było wsparcie dla spanikowanego burmistrza Kraka). Zaczęło się od odznaczeń i fotografowania. Nie pamiętam już za co odznaczano, ale przy okazji Krak po raz trzeci dał słowo, że do Kapkazów dotrze wodociąg. Dotrzyma jak nic!

Ponieważ na porządku dziennym było podjęcie uchwały o przekazaniu budynku szkoły w Leśnej tamtejszej dyrektorce, radny Andrzej Dębicki zgłosił projekt uchwały uchylającej wcześniejszą decyzję o likwidacji szkoły. Projekt podpisało sześciu radnych  (Kózka, Kołomański, Świetlik, Zygadlewicz, Dębicki i Tofil) i była duża szansa na jej przyjęcie.

Wystąpił spanikowany Krak (a ja przez moment wierzyłem, że przejrzał na oczy i wie o całej inicjatywie), stwierdzając, że nie zaznajomiono go wcześniej z projektem i nie mógł się ustosunkować… Obowiązkiem burmistrza jest uczestnictwo w komisjach na kilka dni przed posiedzeniem rady. A na komisjach radny Dębicki prezentował projekt.. Celowo więc Krak nie pojawił się na posiedzeniu komisji, aby dzisiaj udać zaskoczonego…  Pozwolił sobie również na moralny szantaż: uchylenie uchwały spowoduje jej zaskarżenie, powstanie organizacyjny chaos i niemożliwe będzie we wrześniu otwarcie szkoły nawet w nowej postaci. Ile trzeba mieć w sobie perfidii, aby samemu doprowadzić do chaosu, potem grać na zwłokę, a w końcu postawić innych pod ścianą – albo będzie tak jak ja chcę, albo wcale. Oczywiście te groźby były bezpodstawne, ale poskutkowały.  Przy okazji Krak znowu zobowiązał się, że nie będzie kandydował. Tradycją już stało się, że burmistrz w dni parzyste zapowiada, że będzie, a w dni nieparzyste, że nie będzie kandydował. Płaczliwym głosem prosił o spokój do końca kadencji…  Nie zaraził swoim płaczem co prawda nikogo, ale u niektórych wzbudził litość. Przy okazji przypomniał „bezprawne” zawieszenie go na urzędzie kilka lat temu i straty jakie z tego powodu wynikły. Tak wynikły, bo zapomniałeś złożyć oświadczenie majątkowe i dlatego straciłeś władzę. A odzyskałeś  ją, bo znalazłeś się w towarzystwie Gronkiewicz Waltz i koledzy partyjni załatwili jej wyrok trybunału konstytucyjnego, z którego i ty skorzystałeś. A potniej sądziłeś się sam ze sobą o zwrot pieniędzy za nie przepracowane miesiące, bo jak twierdziłeś „masz zwiększone wydatki na wesele syna”. Masz więc jeszcze czelność przypominać swoje niedbalstwo i pazerność!?

W sukurs Krakowi przyszła adwokat Kokowska. Prawniczka, która spaprała projekt uchwały o likwidacji szkół (w części uchyloną później przez wojewodę) wstaje jak gdyby nic i poucza co legalne, a co nielegalne. Tym razem jedynie radny Kózka zachował zdrowy rozsądek i radził głosowanie. Niestety, wnioskodawca wycofał projekt i do głosowania nie doszło. Szczepańczyk nie ukrywał satysfakcji. Ma powody. Należy do kliki, która doprowadziła nasz kraj na skraj bankructwa. On sam ma się jednak nieźle. Jeszcze niedawno zamiast Roty śpiewaliście inną pieśń. Proszę sobie przypomnieć jej sens. Kto sieje wiatr, zbierze burzę.

A potem były interpelacje. Sprawy, które można załatwić na telefon w referacie gminnym, roztrząsane są na forum.

Kwestię głosowania nad przekazaniem szkoły rozpatrywano na koniec. Podobno był tylko jeden wniosek – od dyrektorki szkoły. Miałem w teczce trzy pisma wysyłane wcześniej do burmistrza i przewodniczącego rady z wnioskiem o przejęcie szkoły. No i miałem odpowiedź burmistrza z 21 czerwca, że szkołę już przekazano dyrektorce. I teraz, ponad miesiąc później, miałbym dowodzić, że te pisma istnieją naprawdę i prosić o przekazanie szkoły już przekazanej… Są sytuacje, w których uczestniczyć nie można bez narażania się  na plucie w twarz. Radni mogą sobie na to pozwolić, bo im za to płacą, ja nie mam takiego zwyczaju.

Piotr Opozda

 

P.S. Gratuluje radnemu J. Kołomańskiemu. To był tylko gest, ale męski.

 

Kończ waść…

Jeżeli ktoś ma czas, polecam obserwację rozpraw sadowych. Mogą być kopalnią wiedzy o ludziach i naszej popapranej rzeczywistość. Po raz któryś z rzędu przysłuchiwałem się rozprawie sadowej z powództwa jednego z pracowników szkoły podstawowej w Psarach przeciwko tamtejszemu dyrektorowi, a w rzeczywistości przeciwko zarządcy gminnych szkół wiceburmistrzowi M. Kozerze. Ów nauczyciel jako jedyny specjalista wychowania fizycznego w szkole otrzymał wypowiedzenie, a jego godziny przekazano nauczycielowi bez specjalistycznego przygotowania. Kiedy przed sądem dowiedziono rzeczy oczywistej, że przedmiotu nie może uczyć nauczyciel innej specjalizacji, rządzący oświatą zdecydowali się przekazać te godziny kolejnemu nauczycielowi również bez przygotowania w tym zakresie… Na retoryczne pytanie sędziego, czy  to znowu nie jest bezprawne, a więc niedopuszczalne, pada odpowiedź, że  skoro nauczycielka chce uczyć, to może… Ktoś półgłosem skomentował, ze może w końcu przekazać nauczanie w- f woźnej?

Inne szokujące wprost spostrzeżenie dotyczyło nauczania informatyki. Okazuje się, że wiceburmistrz podpisał arkusz organizacyjny pracy szkoły przewidujący jedną godzinę informatyki dla połączonych klas IV – VI, czyli w sumie 32 dzieci uczyć się będzie przy 12 komputerach. Sąd zauważył kolejną oczywistość: grupa nie może być liczniejsza, niż 24 uczniów, a przy 12 stanowiskach komputerowych – 12 uczniów. Tak więc, w szkole tej powinny być  3 godziny informatyki. A jak władza się wytłumaczyła (zakładam, że po wcześniejszej konsultacji z prawnikiem!)? Że na papierze będzie 1 godzina, a dwie godziny będą dodatkowo i nieoficjalnie, a więc …  bezpłatnie. Sędzia i  ławnicy nawet nie ukrywali zdumienia i rozbawienia. A cała ta gimnastyka tylko po to, aby zwolnić niewygodnego nauczyciela. Jak widać, niechęć  oślepia, czyniąc decyzje irracjonalnymi, czy wręcz śmiesznymi. Na dodatek dotknięto spraw, które drążone dalej, nie przyniosą dobrej sławy gminnym i szkolnym decydentom, ale tez i szkole jako całości… Dlatego w interesie dobrego imienia tejże szkoły  apeluję do wiceburmistrza M. Kozery: skończ Waść to sądowe przedstawienie, pośrednie przyznanie się do błędu nie pozbawi Cię korony, a nawet doda blasku pokory. 

Piotr Opozda

 

Rocznica wołyńskiej i michniowskiej zbrodni (11 – 12.07.2013)

 

Wczoraj obchodzono rocznicę krwawej rzezi wołyńskiej z 1943 r. W bestialski sposób wymordowano wówczas ok. 100 tys. polskich mieszkańców wsi i miasteczek na Wołyniu i w Galicji. Przez lata o ludobójstwie wołyńskim mówiono raczej umiarkowanie. Dla komunistów wspominanie o nim psuło atmosferę  internacjonalistyczną, a w III RP (zwłaszcza za Kwaśniewskiego i Kaczyńskiego) szkodziło planom strategicznego zbliżenia z Ukrainą. Obecnie, po upadku pomarańczowej rewolucji na Ukrainie, zdjęto ów geopolityczny kaganiec historyczny. Moskal zaciera ręce, a Polacy znowu znaleźli się w pułapce imponderabiliów, nie mając zresztą  dobrego wyboru. Oby tylko nasza wierność zasadom demonstrowana była także w innych sprawach… 

Michniów z kolei stał się symbolem cierpienia polskich chłopów pod okupacją niemiecką. Coroczne uroczystości rocznicowe zawsze były okazją do dyskusji nad celowością dywersji w wydaniu „Ponurego”, zaangażowaniem chłopów w działalność niepodległościową i skalą … kolaboracji z polskiej strony. Ponad to, pamięć o michniowskiej zbrodni usiłuje zawłaszczyć PSL, a więc partia, która w swojej ZSL – owskiej wersji była zaprzeczeniem polskiej tradycji niepodległościowej. Oczywiście, słuchając dzisiaj działaczy  w rodzaju A. Jarubasa nie czuć już tamtego ducha, ale obecność M. Pawlaka, czy J. Szczepańczyka nie daje zapomnieć o tamtym niesławnym wcieleniu stronnictwa. Nie wiadomo właściwie dlaczego Muzeum Michniowskie jest filią etnograficznego Muzeum Wsi Kieleckiej? Tzn. wiadomo, muzeum to jest folwarkiem partyjnym PSL, a w związku z tym i ośrodek w Michniowie może być również przyczółkiem partii Wydawać by się mogło, że powinny być sprawy wolne od bieżącej polityki – ponadpartyjne, takie właśnie jak męczeństwo chłopów. Jak na ironię, podczas dzisiejszej uroczystości zwrócił na to uwagę wiceminister kultury Piotr Kruszyński, a zaraz potem popełnił prymitywną agitację na rzecz PSL… Dodajmy jeszcze, że kustoszem michniowskiej pamięci jest S. Krogulec – niegdyś wieloletni etatowy sekretarz PZPR  w Bodzentynie, a  po 1989 r. „cudownie nawrócony”. Najwyższy czas odpolitycznić Muzeum w Michniowie i przywrócić go ogólnonarodowej tradycji historycznej.

Najważniejszym momentem uroczystości była Msza św. w intencji ponad 200 zamordowanych mieszkańców wsi, a zakończyła się rekonstrukcją historyczną. Frekwencja – umiarkowana.

PO 

 

Gracz uparty aż ślepy

 

Wygląda na to, że Marek Krak do tego stopnia polubił swój fach, że już po raz szósty zgłosi się do wyborów. Właściwie jest mi wszystko jedno, czy będzie to on, czy Mariusz Kozera, czy Józef Szczepańczyk, czy jakiś inny dureń należący do „sitwy”. Jak by go nie zwał i tak na jedno wyjdzie. Czy Krak może znowu wygrać? Może. Biznesmenów specjalnie pozyskiwać nie musi – wyłożą po 10 tys. zł., bo dobrze im z dotychczasową władzą i  nie będą ryzykować „rewolucji”. A oni mają swoją posłuszną klientelę, no i transport, a więc  mogą dowozić leniwy wyborczy „towar”. W tym sensie nasza aktywność działa na korzyść Kraka, bo mobilizuje ludzi obawiających się zmian. Inny sposób jest jeszcze prostszy (i to dla każdego chętnego na władzę): dać kilkunastu (-dziesięciu)  zaufanym chłopakom po 500 zł., aby „postawili” swoim kolegom, co już da ok. 10% głosów. Podżegam do przestępstwa? Nie, stwierdzam  udokumentowaną polską  rzeczywistość…

Tak więc, Kolego, oni Tobą pogardzają, ale Cię poprą. Poprą Cię też dyżurne „autorytety”, bo  ich moralny  blask bez Twojego finansowego wsparcia zgasłby niczym łojowa świeca…  Namawiają Cię i całym sercem zaangażują się na Twoją rzecz ludzie, którzy z Twoją fortuną związali swoje posady, z nieocenionym adiutantem na czele.

Czy jednak  rajcuje Cię takie zwycięstwo? Czy wygrana w ustawionym meczu może przynieś choćby namiastkę satysfakcji? A Twoi rywale? Niestety, wydaje się, że będą Cię naśladować w tym wszystkim, co najgorsze… Tak więc, cokolwiek byś nie zrobił, dla tej gminy będzie to obojętne. Ale nie dla Ciebie. Wbrew powszechnej niemal opinii na Twój temat (także pośród Twoich tzw. przyjaciół), śmiem twierdzić, że nie jesteś wcieleniem zła, a  jedynie ukąszonym przez demona władzy i możesz z tego wyjść. Twój wybór.

PO

 

Konkurs w Psarach rozstrzygnięty - nie może być niespodzianek

 

Jutro, czyli 10 lipca, odbędzie się  konkurs na stanowisko dyrektora szkoły w Psarach. Faworytem będzie dotychczasowy (i wieloletni) dyrektor Przemysław Miernik. Kilka tygodni temu podczas rozprawy sądowej z jednym z pracowników na pytanie sędziny, czy zostanie dyrektorem, potwierdził, że tak… Wiedział, że jest faworytem wiceburmistrza Kozery, a więc któż mu może przeszkodzić?  Aby uniknąć  niespodzianki,  gminną (najliczniejszą) część komisji konkursowej dobrano bardzo starannie,. Nawet zaufanego radnego Sokoła z Psar uznano tym razem za niezbyt pewnego i nie poproszono do komisji. Sami swoi, sprawdzeni do  trzeciego pokolenia. Przedstawiciele kuratorium zwykle wiedzą jak się zachować, aby w tych niepewnych czasach nikomu się nie narazić. Nie sądzę,, aby tym razem było inaczej. Przedstawiciel rady pedagogicznej wybrany został przez … dyrektora. Odbyło się to w ten sposób, że  dyrektor wszedł do pokoju nauczycielskiego i oznajmił, ze jego zdaniem najlepsza będzie pani X. W okresie trwających wypowiedzeń pracy w szkołach, któż śmiałby się sprzeciwić? No i „wybrali”. A to już większość.  Pozostali członkowie komisji  będą więc bez  szans. Demokracji w wydaniu bodzentyńskim po raz kolejny stanie się zadość.

Piotr Opozda

 

P.S. (10.07.2013 r. ) No i już po konkursie, Nie wiedzieć czemu, jego przebieg  jest tajny, dlatego nie mogę zweryfikować swoich wczorajszych przewidywań. Poza jednym, najważniejszym – Pan Przemysław Miernik i jego mocodawcy wygrali. Czy szkoła w Psarach  również? Nie sądzę…

 

Winni radni – oni przegłosowali…

 

Burmistrz Marek Krak w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” (http://kielce.gazeta.pl/kielce/1,47262,14240800,Blisko_300_nauczycieli_straci_prace__Najwiecej_w_powiecie.html ) stwierdził, że to radni przegłosowali likwidację dwóch szkół (w domyśle: wbrew niemu?) – w Leśnej i Śniadce, a tak naprawdę to przekazanie ich stowarzyszeniom. Ani słowa o swojej inspiracji, i ani słowa o rozstrzygnięciu nadzorczym wojewody… Ano właśnie, przypomnijmy ciekawe perypetie uchwały likwidującej szkołę w Leśnej.

15 maja Rada Miejska w Bodzentynie  podjęła uchwałę o likwidacji szkoły, ufając  obietnicy burmistrza, że przekaże szkołę stowarzyszeniu (o czym później swoim zwyczajem zapomniał).

W $3 uchwały stwierdzono, że budynek i mienie ruchome po szkole przekazane zostaną zarządzeniem burmistrza. I tę część uchwały 13 czerwca wojewoda unieważniła. Tydzień później otrzymałem pismo od Burmistrza, że szkołę … przekazał dotychczasowej dyrektorce  placówki (a więc wbrew rozstrzygnięciu Wojewody, a fakt lekceważącego złamania prawa  potwierdził na posiedzeniu rady miejskiej wiceburmistrz Kozera).

Równocześnie na tablicy ogłoszeń wywieszono informacje o … zamiarze wydzierżawienia szkoły (dodajmy – już wydzierżawionej…).

Jakiś gminny doradca (czyni) usiłuje falandyzować prawo (bo Krak jest na to za … bezpośredni), a na czym to polega pamiętamy z prezydentury Wałęsy. Argumentacja burmistrza jest prosta:” radni uchwalili, a ja realizuję, a jeżeli uchwalili z naruszeniem prawa – to na swoją, a nie moją odpowiedzialność…”

Przebiegłość i cynizm tego sposobu rozumowania zaiste godne są wielkich akrobatów prawa

 

Piotr Opozda

 

Ustawa śmieciowa-bałagan trwa-pachnie śmieciami w upale

 

 

   Chaos i totalny bałagan. Tak wyglądają pierwsze dni rewolucji śmieciowej przed Blokiem Spółdzielczym KSM w Bodzentynie przy ul. Ogrodowej 3.Do końca czerwca br.  Firma Veolia wywoziła śmieci raz w tygodniu  i nigdy nie było do niej żadnych zastrzeżeń. Z dniem rozwiązania umowy z tą firmą w pojemnikach na dzień dzisiejszy śmietnik jest przeładowany, zalegają sterty śmieci, mieszkańcy zostawiają śmieci już obok starych kontenerów, bo worki z odpadami nie mieszczą się  w pojemnikach.  Fetor niczym w osławionym Neapolu (ale tam była inna sytuacja       i inne tego przyczyny). Od lipca  gmina podpisała umowę na wywóz śmieci z nową firmą, która jak do tej pory nie wyposażyła w nowe kontenery do segregacji śmieci. Kto zatem jest temu winien? Samorządy w Polsce miały 2 lata na przygotowanie się do nowej ustawy, która jasno określa kto jest za co odpowiedzialny. Jeżeli włodarze gmin i miast nie są w stanie uporać się z tak prostym zadaniem, to zachodzi pytanie jakich mamy w Polsce wójtów i burmistrzów?  Jakich mamy tam zatrudnionych pracowników, którzy wykazują się brakiem podstawowych umiejętności  w wykonaniu podstawowych zadań. Wracając na nasze podwórko stwierdzić należy , że nasze władze, jeżeli można w ogóle nazwać ich władzą, są tego przykładem. Jedynie co im dobrze wychodzi, to propaganda sukcesu, którego jak do tej pory nikt normalny nie zauważa w tej gminie. Za co się wezmą, to schrzanią. Ogarnia mnie smutek i złość ,,jak moc pospólną trwoni nieudolna władza”- o czym pisał w swoim 66 sonecie Szekspir /(przekład: S. Barańczak)/. Niestety często niewiele można zrobić, by było inaczej. Bo ta władza zdaje się czuć dobrze i płynie sobie, ręką mocno dzierżąc ster, choć ten statek to Titanic. Zresztą, dość szybko znajdzie klakierów albo mnóstwo wymówek, że przecież niewiele można zrobić, że czasy ciężkie itp. itp. Jezus kiedyś powiedział, że komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie, a komu wiele zlecono tym więcej od niego żądać będą /łk 12,48/. Brzmi twardo i może niejednego zarządcę gminy przestraszyć. Ale nie od dziś wiadomo, że ten na górze odpowiada nie tylko za siebie, ale przede wszystkim za gminę, za ludzi tu zamieszkujących. Przynajmniej tak powinno być, ale obecnie – niestety - coraz częściej spotykamy się z ratowaniem własnej skóry. Dobre szefostwo gminy bierze się z umiejętności, dbania o dobre wyniki i empatii , bycia z ludźmi. Mówi się że władza to służba. Brzmi ładnie. Ale chyba zapomina się o pytaniu komu się służy? Sobie?

 

K.W.

 

Jubileuszowe Dni Bodzentyna

 

6  i 7 lipca odbędą się jubileuszowe XXX Dni Bodzentyna. Do ambitniejszych akcentów imprezy zaliczyć wypada koncert znanego zespołu rockowego z Mysłowic „Myslovitz” oraz występ grupy Andrzeja Piasecznego w niedzielę, wieczorem.

Otwarcie imprezy przewidziano na jej … zakończenie, czyli w drugim dniu, przed wspomnianymi koncertami, w porze przewidywanej największej frekwencji.  Oczywiście, sprowadzać się będzie do dysfunkcyjnych wystąpień miejscowych mapetów, którzy swoim zwyczajem muszą co jakiś czas bardziej „być”, aby jeszcze „mieć”. Wybory przecież tuż, tuż… Gitarzysta „Myslovitz” Przemek Myszor nazwał kiedyś rodzinne miasteczko „przygnębiającym [...] jak wszystkie małe miasta”. „One są  dobre do umierania, nie do życia”. Za takie  „paskudzenie do własnego gniazda” członkowie grupy byli często krytykowani,  ale dzisiaj to głównie dzięki nim rodzinne miasto znane jest w Polsce.

Hunorowym gwiazdorem imprezy będzie rzecz jasna PSL – owski marszałek i plejada czynowników tej sitwy (są  przecież specjalistami od sępienia napiwków i reklamy). A propos napiwków – serwowane będą przez głównego sponsora – Browary „Żubra”. Można więc przewidywać, że chociaż w gminie jest goło, to na samej imprezie  będzie jednak wesoło…

Cóż, jak się bawić, to się bawić, szkoły sprzedać,  miasto zastawić.

 

Osiągnięcia koalicji PO – PSL. Felieton w liczbach:

 

- 470 zł realna średnia renta netto.

- 880 zł realna średnia emerytura netto.

- 1.420 - zł - realna średnia płaca netto.

- 1 800 000 - osób - nie objętych ubezpieczeniem medycznym.
- 5 800 000 - bezrobotnych bez prawa do zasiłku – poza rejestrem.
- 1 900 000 - bezrobotnych pobierających średni zasiłek 534 zł netto
- 520 000 - bezdomnych.
- 3 400 000 - emigrantów wyjazdy w latach – 2004 – 2012.
- 390 000 - dzieci niedożywionych.
- 13 500 000 - osób żyjących poniżej minimum biologicznego przetrwania – przyjęto kryteria ONZ – dzienny wydatek na utrzymanie 1 osoby nie przekracza 2,5 $ USA.
- 93% - przedsiębiorstw państwowych „sprywatyzowanych” – zlikwidowanych.
- 98% - sektora bankowego w obcych rękach.
- 4 600 - zlikwidowanych placówek oświatowych szkoły, przedszkola, żłobki
- 250.000 nowych urzędników w latach 2007-2012r
- 56.000 - samochodów służbowych - dla naczelników, dyrektorów , krawaciarzy itp.
- 5–7 – miesięcy średni czas oczekiwania na wizytę u lekarza specjalisty!!!
- 67 - lat wiek emerytalny.
- 2.000.000.000 zł – koszt wybudowania najdroższego w Europie stadionu w Warszawie, który nie będzie w stanie po Euro2012 zarobić na siebie. Trzeba będzie dopłacać do jego utrzymania ok. 10 000 000 rocznie! 
- - najdroższe w Europie autostrady i najdroższe opłaty za przejazd nimi.
- - najdroższa energia elektryczna w Europie
- - najdroższe ceny za gaz w Unii Europejskiej
- - najdroższe czynsze za mieszkania własnościowe
- - najdroższe prowizje bankowe i najwyższy w UE procent na pożyczki.
- - najdroższe w Europie opłaty za Internet i połączenia telefoniczne
- - najdroższe leki w Unii Europejskiej.
- - najdroższe opłaty za naukę i przedszkola.


To tylko mały procent dorobku rządu.

Euro2012: Nie dwa miliony zagranicznych kibiców, tylko nieco ponad 400 tysięcy. Nie 900 milionów zł zysku z ich obecności, tylko 450 milionów. Nie długofalowe zyski liczone w miliardy, tylko owszem, liczone w miliardach, ale odsetki od kredytów. Jeśli do tego dodać rozczarowanych restauratorów, zadłużenie miast-gospodarzy na gwałt podnoszących podatki i opustoszałe stadiony, na których nic się nie będzie działo z uwagi na koszty, to trzeba dojść do wniosku, że Euro 2012 było gorszym kataklizmem niż słynna powódź tysiąclecia z 1997 roku. W końcu kosztowała ona jedyne 4,5 miliarda tyle co nasze puste stadiony.
Takie są osiągnięcia rządzącej  kliki z PO – PSL.

 

Wandale chwalą się swoim barbarzyństwem

Oglądam właśnie zdjęcia z  poświęcenia w czerwcu br. „odbudowanej” w Świętej Katarzynie kapliczki św. Antoniego. Oczywiście, jak wcześniej informowaliśmy, zabytkową kapliczkę rozwalono spychaczem, a po przeciwnej stronie drogi wybudowano zupełnie nowy obiekt, przypominający kształtem trochę dawną kaplicę, trochę przystanek autobusowy… W poczuciu dobrze spełnionego obowiązku stanęli obok siebie odpowiedzialni za to barbarzyństwo miejscowi geniusze architektury z Adamem Jarubasem, tutejszymi burmistrzami – Krakiem i Kozerą, Józefem Szczepańczykiem. Ten ostatni na swoim blogu ma czelność chwalić się tym wandalizmem…

http://szczepanczyk.blogspot.com/2013/06/przywrocona-do-dawnej-swietnosci.html?spref=fb

Po rządach tych geniuszy Łysogór zostanie chyba tylko plastikowa pustynia… Wielu ludzi jest zachwyconych – nowy obiekt jest teraz taki „ładny”… Przypominają mi się w tym miejscu pobożne panie, które pomalowały olejną farbą przydrożną zabytkowa figurę. Czegóż oczekiwać od prostych ludzi, skoro wrażliwość estetyczna tzw. społecznej elity jest na poziomie handlarzy chińszczyzną?

Piotr Opozda

A oto opinie innych na ten temat:

http://kielce.gazeta.pl/kielce/1,47262,12916564,Mieli_przeniesc_kapliczke__a_zrownali_z_ziemia.html#ixzz2D6PmPMRi

http://leonarda.salon24.pl/466555,bodzentyn-osly-zburzyly-kapliczke-z-xviiw

 

Kontrowersyjna wypowiedź rabina

– Goje rodzą się tylko po to, by nam służyć. Bez tego nie mieliby po co istnieć na tym świecie – powiedział rabin Josef Owadia podczas wystąpienia w synagodze. – Po co goje są tak naprawdę potrzebni? Będą pracować, będą orać, będą zbierać plony. My zaś będziemy tylko siedzieć i jeść jak panowie – podkreślił. Potem porównał nie-Żydów do zwierząt pociągowych.

– Tak jak każda osoba goje muszą oczywiście umrzeć, ale Bóg daje im długowieczność – stwierdził 90-letni Owadia Josef. Dlaczego? – Wyobraźcie sobie, że zdechł wam osioł. Stracilibyście w ten sposób pieniądze. To jest taki sam sługa. Właśnie dlatego goj otrzymuje długie życie. By dobrze pracować dla Żyda.

Jego słowa zostały nagrane ukrytym mikrofonem i wyemitowane przez izraelską telewizję Channel 10. Wywołały zdumienie i oburzenie w Izraelu.

Przypomnijmy, że rabin jest duchowym przywódcą partii współrządzącej Izraelem.

http://www.rp.pl/artykul/552823.html

Szokujace slowa rabina. Goje jak zwierzeta pociagowe - maja sluzyc Zydom - WPROST

Zastanawiające, jak wielu naśladowców ma ów rasista we współczesnym świecie, i bynajmniej nie tylko pośród Żydów…

M.K.

powered by QuatroCMS