O nas
Nowe
Felietony
Artykuły
Kurier Święt.
Kronika 2018
Historia
Kalendarz
Galeria
Antyreklama
Kontakt
Polecamy
Forum
Archiwum
  
Artykuły »  lista artykułów » Wojciech Kalisz: Wybory
Treść artykułu:

Wybory

Co cztery lata - bowiem kadencji samorządów się nie skraca, tak orzekł Trybunał Konstytucyjny jeszcze w 1998 roku -  co cztery lata więc obywatele mają sposobność zmienić lub zachować sobie władzę na swoim terenie.

Demokracja daje nam taki przywilej, że każdy obywatel może sobie wybrać kogo chce, co wcale nie oznacza, że ten kogo chce, wygra wybory. Najogólniej  rzecz biorąc, kto dostanie najwięcej głosów – ten zostaje włodarzem gminy lub miasta, ale nie koniecznie radnym. Zasada wyborcza w Polsce  powoduje, że nie każdy, kto dostaje najwięcej głosów w danym obwodzie wyborczym, zostaje radnym. Stosuje się tu dość niesprawiedliwy zabieg, który wycina niekiedy wybitne jednostki , a wpuszcza do rad gminnych czy miejskich niekoniecznie najmądrzejszych. Zresztą, w wyborach parlamentarnych dzieje się to jeszcze na większą skalę. Przykładem może być ostatni sukces wyborczy śp. Pana posła Gosiewskiego, który uzyskując doskonały wynik – pociągnął za sobą ludzi, którzy mieli po 2 – 3 tys. głosów, a nie weszli ci co uzyskali nawet kilkanaście tysięcy.

Należy zatem zapytać, czy to jest dobre? Czy taki system nie wpycha do władzy miernot, które samodzielnie nie potrafią sklecić zdania?

Należy zatem zapytać, co ludzi pcha do startu w wyborach?

Gdy zapytamy po kolei wszystkich startujących – zgodnie będą odpowiadali, że chcą coś zrobić dla wsi, miasta itp. Tak samo gdy zapytamy wójtów, którzy mają za sobą trzy, cztery kadencje – dlaczego kandydują – odpowiadają, że czegoś nie skończyli, albo jeszcze muszą coś zrobić. A tak naprawdę, nie dopuszczają nawet myśli,  że mogliby przegrać, a już na pewno, że ktoś mógłby to za nich zrobić lepiej. Ciekawostką jest, że wszyscy, którzy przyjeżdżają do ludzi (tylko przed wyborami !!!), nigdy się nie pytają, co ludzie chcą, tylko jak mantrę powtarzają co zrobili i co zrobią. Tak, jakby oni najlepiej wiedzieli co narodowi potrzeba.

Ale do rzeczy, odpowiedzmy sobie dlaczego startują?. Odpowiedź jest prosta – dla siebie, przede wszystkim dla siebie, a potem…. jeśli już, to dla innych.

Wbrew temu, co w telewizji trąbią przeróżne autorytety z różnych opcji politycznych, wybory w Polsce nie są demokratyczne, ponieważ wyborów nie wygrywają najlepsi.

Więc należy sobie postawić następne pytanie – na kogo głosować?

Najogólniej rzecz biorąc głosować  należy na tego, kto dobrze rokuje. Co to znaczy?

Może łatwiej jest odpowiedzieć na kogo nie głosować. Na pewno nie głosować na tych, którzy w poprzedniej kadencji nic nie zrobili, ponieważ w przyszłości też nic nie zrobią – to jest pewne jak 2x2 = 4.

Nie głosować na tych, którzy obiecują rzeczy, których nie mogą zrobić – to praktycznie każdy powinien wiedzieć.

Nie głosować na tych, którzy wokół własnych spraw mają bałagan, gdyż będąc takimi z natury swojej – nigdy nic porządnego nie zrobią, nawet będą w tym przeszkadzać innym.

Nie głosować na gburów, nieuprzejmych, złych, oszustów, a zwłaszcza takich, którzy nie patrzą prosto w oczy.

Widać z tego, że wiele nam nie pozostało, ale warto się przyjrzeć, a jeśli ma się wątpliwości, zawsze można poprosić kandydata o rozmowę – takie mamy prawo. Jeśli odmówi – nie głosować.

Podsumowując – skoro już mamy głosować - to należy zatem głosować na ludzi mądrych, uczciwych, sumiennych i dobrych. Przecież my wiemy, którzy to są, bo kto wie lepiej jak nie MY? 

A tak na marginesie, to prawo powinno zabraniać startować w wyborach urzędnikom wszystkich szczebli. Samorząd to samorządzenie się obywateli, a tam gdzie wkracza urzędnik kończy się samorządność. Gdyby tak się stało, demokracja tu na dole byłaby praktycznie samoistna. Tak właściwie powinno być. Wolni obywatele wybierają władzę spośród siebie i zatrudniają urzędników, którzy są wykonawcami ich woli – i to dopiero byłaby demokracja.

Skończyłoby to raz na zawsze jeden proceder – że obywatel nie jest dla władzy, lecz władza dla obywatela, a jeśli wszyscy powtarzają, że „człowiek jest najważniejszy” to dlaczego akurat teraz?

Podobno liczy się skutek, a jak się do niego doprowadzi,  to już inna sprawa.

Znów zaczyna się chocholi taniec władzy z gawiedzią, pospolitowanie się, klepanie po plecach, co zwyczajnie jeden z drugim nazwałby chamstwem lub innem słowem „mówiąc po lwosku”. Otóż jak się ta władza w ostatnim czasie daje poniżać i lubić - to aż strach. Pewnie niejeden żonę lub córkę rzuciłby gawiedzi, żeby tylko miał pewność, że w zamian zostanie radnym, wójtem, burmistrzem, albo jakimś innym wybrańcem pijanego narodu.

Otóż są ludzie, którzy brzydzą się takimi praktykami, nie będąc nawet politycznie zaawansowani, ale niestety większość chwyta się wymyślnych sposobów, poniżając się za ten czteroletni ochłap bardzo, nie zważając nawet na swoje dostojne stanowisko.

W polskich miejsko – wiejskich obyczajach wyborczych na stałe zagościło przekupstwo wyborcze poprzez wódkę, biedniejsi przez wino. Co dziwne, na wszystkich szczeblach, tak, że bardzo już nie dziwi popijanie wójta, przewodniczącego lub innego wcześniejszego wybrańca narodu, co to jak zostanie, to zrobi „autostradę do nieba”. Jeśli wyborca jest odpowiednio potraktowany to uwierzy nawet w tę brednię.

Ale cóż, ważny jest skutek.

Niestety proceder wyżej wspomniany jest nagminny, można nawet założyć, że przeszło połowa wybranych radnych, wójtów, burmistrzów zostanie wybrana przez wódkę – nie przez obywateli – tylko przez wódkę.

Ależ jaka to uciecha dla szaraczka jak się z wójtem napije, jak przewodniczącego klepnie, jak się zaślini do cycków jego żony. A co tam, przecież to nasza władza kochana, buzi – wójtuniu kochany. Ale nie - wójt jeno wino czerwone pije, onegdaj zbytnio pochulawszy na zdrowiu podupadł, teraz się pilnuje, ale ręka świerzbi – to chociaż w tym winie ryja umoczyć.

Otcała prawda o wyborach.

Wojciech Kalisz

powered by QuatroCMS