O nas
Nowe
Felietony
Artykuły
Kurier Święt.
Kronika 2018
Historia
Kalendarz
Galeria
Antyreklama
Kontakt
Polecamy
Forum
Archiwum
  
Kurier Święt. »  Kurier Świętokrzyski » Kurier Świętokrzyski, 2008, nr 4
Treść artykułu:

 

 

 

 

Manipulacyjne techniki

W publikacji gdańskiego środowiska niepodległościowego „Przyszłość Polski zależy od Ciebie” natknąłem się na dość znamienne spostrzeżenie – (…) „Do osiągnięcia celów media stosują kilka sprawdzonych już przez KGB technik” oraz „Skutecznie manipulują naszą świadomością, przenikając do naszych dusz (…)”. Ktoś, kto choć w części poznał historię wie, że podobne techniki manipulacji faktami, a w konsekwencji ludzkim umysłem, stosowane były już w czasach kształtowania się pierwszych państw-miast, tj. Mezopotamii, Egiptu, Grecji czy Rzymu. W sposób perfekcyjny jednak wykorzystywała to sowiecka i hitlerowska propaganda. Przykładem może być tu powszechnie znana Goebbelsowaska zasada, iż cyt: „Kłamstwo powtarzane wielokrotnie staje się w końcu prawdą”. Jego nazwisko stało się więc symbolem demagogii, zakłamania i obłudy.

Gwoli przypomnienia, Goebbels objął urząd ministra propagandy, oświecenia publicznego i informacji po przejęciu władzy przez Hitlera w 1933 roku. Był znakomitym polemistą i mówcą. Odegrał znaczącą rolę w upowszechnianiu ideologii nazistowskiej oraz tworzeniu i umacnianiu państwa totalitarnego poprzez prowokacje, kłamstwa, parady i starannie wyreżyserowane wiece. Używał do tego środków masowego przekazu - radia, prasy, kina i … fanatycznych zwolenników.

Wróćmy jednak do czasów bardziej współczesnych i z pozoru bardziej „normalnych”. Techniki te stały się „kamieniem węgielnym” w kształtowaniu tzw. pokolenia medialnego, którego opinie buduje się właśnie na owej retoryce goebbelsowskiej. W tym przypadku jednak doprowadzona została do „mistrzostwa”, jeśli rzecz ująć w kategoriach sportowych.

Najlepiej widać to w środowiskach lokalnych, bowiem możemy na bieżąco konfrontować dwie rzeczywistości – tą, która widzimy i tą, którą nam opisują. Znamy to z własnego podwórka…. Od kilku już lat władze samorządowe próbują ukierunkować własne niepowodzenia na grupę radnych, którzy najczęściej stają się wyrazicielami opinii większości obywateli miasteczka. A to blokowane są inwestycje gminne, rzekomo przygotowane i opracowane z precyzją zegarka szwajcarskiego, a to jakieś odrzucane uchwały nie pozwalają realizować burmistrzowi zadań przewidzianych budżetem. Gdy sąd przywraca niewydarzonego burmistrza, jest dobry, a jego wyrok – praworządny. Gdy ten sam sąd, może nawet w tym samym składzie, przychyla się do prośby zwykłego obywatela i unieważnia miejscowe prawo jako niezgodne z państwowym, nazywa się jego wyrok kukułczym jajem, a owego obywatela obrzuca kalumniami i kłamstwami. Cóż, metody może stare jak świat, powszechne w wielkiej polityce, ale darujmy je sobie na własnym podwórku, gdzie widać każdy jego zakątek, włącznie z samorządowa piaskownicą….

                                                Piotr Gajek

 

 

 
Jarmarczny hazard ściekowy-cd.

W kolejnych wydaniach samorządowych „Ech Łysogór” próbowano wyjaśniać nam „Jak to jest z tą kanalizacją?po wyroku sądu administracyjnego zakazującego zmuszania mieszkańców do współfinansowania budowy kanalizacji. Min. dowiedzieliśmy się, że sami musimy sfinansować przyłącze (co jest prawdą) i że będzie to nas kosztować od 4 do 6 tys. zł. (czyli ponad 300 zł. za 1 metr bieżący). Autorem tych wyliczeń jest prawdopodobnie znający się na wszystkim wiceburmistrz M. Kozera. W odróżnieniu od Pana Burmistrza nie znam się na ściekach, ale właśnie dlatego nie wstydzę się pytać. Zadzwoniłem więc do kilku firm wykonujących przyłącza, min. w Starachowicach i zapytałem za ile są w stanie je wykonać? Okazuje się, że aktualna (po podwyżkach) cena rynkowa za 1 metr bieżący wynosi 100 zł., a jeśli sami zrobimy sobie wykop - znacznie mniej. Do tego (ewentualnie) dojdą dwie i pół dreny, jeżeli potrzebna będzie studzienka.

Skąd więc wzięła się horrendalna liczba 6 tys. zł.!? To proste, ale i porażające. Wyliczono owe koszty na podstawie umów przetargowych, czyli gmina czterokrotnie przepłaca za wykonanie kanalizacji? Tak przynajmniej wynika z "donosu", jaki władze samorządowe złożyły same na siebie w swoim biuletynie...

 

 

Znak pokoju

W „Echach Łysogór” (nr 6/07/120) ukazał się artykuł pt. „Historia pewnego incydentu”. Długo zastanawiałem się, czy warto ustosunkowywać się do tych przekłamanych wypocin, czy też litościwie przemilczeć? Doszedłem jednak do wniosku, że „nieobecni nie mają racji”, i że warto podzielić się kilkoma refleksjami.

W/w biuletyn redagowany jest przez osoby bezpośrednio lub pośrednio związane z osobą pana burmistrza Kraka. Jest to zatem coś, co można porównać do organu partyjnego minionej epoki. Jednym słowem - „kult jednostki”. Żeby nie być gołosłownym zacytuję tylko z ostatniego numeru (5/8/124) zasługi pana burmistrza jedynie za ostatni miesiąc: „31.05. z okazji Dnia Dziecka p. Burmistrz Marek Krak zorganizował już po raz kolejny zawody wędkarskie dla dzieci”. „Nagrodzono liderów z IV edycji plebiscytu w dziedzinie TURYSTYKA. Statuetkę odebrał Burmistrz Pan Marek Krak”. „Majowe uroczystości – odznaczenia wręczał Burmistrz Marek Krak”. „O puchar Burmistrza . Ceremonii otwarcia dokonał Burmistrz Marek Krak”. „Święto Patrona Zespołu Szkół we Wzdole Rządowym, uczestniczył Burmistrz Marek Krak”. „Pan Burmistrz Marek Krak zdobył również wyróżnienie podczas Międzynarodowego Festiwalu RYBNE PRZYSMAKI, które odbywały się w Wielkiej Pace na Słowacji”. Nie zdziwi mnie, gdy w następnym numerze przeczytam, że „Wielki Wódz Marek Krak siedząc w dniu tym a tym na Głupim Kamieniu na Kamiennej Górze miał wizję, że ludzie w gminie Bodzentyn żyją w powszechnym dobrobycie, a w dowód wdzięczności postanowiono wybudować mu na odnowionym Rynku Dolnym Pomnik Wdzięczności”.

Redakcja ma prawo pisać to, co pisze, ale niech robią to za swoje, a nie moje – podatnika – pieniądze. Nie zdziwiłbym się, gdyby sam bohater owych wazeliniarskich tekstów miał już ich dość… Gdy przeglądam skład redakcyjnego zespołu, domyślam się kto kręci tą kadzielnicą. Przez całe swoje zasłużone życie to robił – na trybunach, w szkołach, a po 1989 r. wokół kolejnych wójtów, proboszczów, posłów i wszystkich tych, od których cokolwiek "zależy".

Dotycząca mojej skromnej osoby „Historia pewnego incydentu” została w cytowanej propagandówce przedstawiona tyleż barwnie co kłamliwie. Przypomnę, że sprawa dotyczyła moich przeprosin burmistrza M. Kraka w procesie sądowym o jego zniesławienie w rozpowszechnianych w Bodzentynie ulotkach. Pierwsze kłamstwo polega na tym, że to nie ja prosiłem burmistrza Kraka o zawarcie ugody, a nastąpiło to obopólnie. Dla mnie jako chrześcijanina podanie reki panu Krakowi i przeprosiny za zbyt emocjonalne sformułowania nie przyniosły ujmy i nie muszę się z tego powodu wstydzić. Wstydzić powinien się raczej ten, który dla własnych korzyści materialnych zmienia się jak kameleon, dla którego każda władza jest dobra byle tylko dobrze ustawić się w życiu. Wspólnie z panem Krakiem chodzimy do tego samego kościoła i prawdopodobnie wierzymy w tego samego Boga, a dla chrześcijanina do pojednania potrzebne jest wyznanie grzechu, skrucha i pojednanie. Przypomina mi się pogrzeb naszego wielkiego Rodaka Jana Pawła II, w czasie którego najwięksi wrogowie podali sobie ręce. Prezydent Izraela Mosze Kacaw uścisnął dłonie przywódcom krajów, które Izrael uważa za największych wrogów: Asadowi z Syrii i Chatamiemu z Iranu. Na taki gest nie każdego stać. Można się kłócić, sprzeczać, mieć różne poglądy, ale nie wolno być zacietrzewionym. Ja nie zmieniłem swoich poglądów, nadal uważam, że każdy sprawujący jakąkolwiek władzę powinien posiadać umiejętność wsłuchiwania się w cudze poglądy, chęć do dyskusji oraz otwartość w ocenie rzeczywistości. No i powinien otaczać się mądrymi ludźmi, a głupich i klakierów eliminować ze swojego otoczenia. I już zupełnie na koniec: nagłośnienie owego „incydentu” jest chyba czymś więcej niż małostkowością, jest przejawem pychy.

Kazimierz Wilkosz

 

Zagraniczne wojaże burmistrza Kraka

Polscy samorządowcy są ostatnio wyjątkowo aktywni na arenie międzynarodowej. I tak, głośno było niedawno o „męskiej” przygodzie samorządowców z Pomorza Zachodniego w Iraku (wydali na ów dreszczyk emocji miliony złotych z kasy miasta), że o częstych wizytach w Brukseli (raczej dla wydawania, niż zdobywania pieniędzy) nie wspomnę…

Ambitny bodzentyński burmistrz nie mógł pozostać w tyle. Szczególnie w ostatnich miesiącach nasiliła się jego aktywność dyplomatyczna. W maju wraz z zespołem ludowym „Leśnianie” odwiedził Słowację. Lubi tam podobno podróżować przynajmniej z dwóch powodów – braku bariery językowej i tanich trunków. Z kół zbliżonych do rady miejskiej dowiadujemy się, że w świetle kodeksu pracy słowacka eskapada p. Kraka miała wszelkie znamiona tzw. „porzucenia pracy”. Mało tego, zastrzegł sobie wśród urzędników pełną dyskrecję co do „celu i charakteru podróży”. Dorabia w służbach specjalnych? Kto z kim przestaje…

W czerwcu burmistrz Krak odwiedza Austrię. Tu zadbał już jednak o urzędową delegację. Cel podróży? Negocjacje z Austriakami. Spieszył się, żeby zdążyć przed meczem Polska – Niemcy, bo w przerwach miedzy dyplomatycznymi rokowaniami trzeba przecież zająć czymś czas. W Urzędzie Miasta i Gminy długo zastanawiano się, czego też mogą dotyczyć rozmowy z Austriakami na tak wysokim szczeblu? Podpowiem więc: Krak negocjuje z Habsburgami odszkodowanie za pożar Bodzentyna w 1917 r. W kolejce do płacenia odszkodowań czeka już Ułan Bator (w XIII w. spalili parę tutejszych wiosek), Sztokholm (w XVII w. obrabowali bodzentyńskie Podzamcze), no i mające niejedno na sumieniu Berlin i Moskwa. Wystarczy więc zagranicznych podróży jeszcze na kilka kadencji. Problem tylko w tym, aby zgrać ich terminy z imprezami sportowo – rekreacyjnymi lub przynajmniej promocjami w przybytkach handlowo - rozrywkowych.

 

Stanisław Marek Sobaczyński

 

 

 

Leśna skarży się do Wojewody

 

 

 

 

Grażyna Buchcic Leśna, 30.05.2008 r.

Leśna Stara Wieś

26-010 Bodzentyn


Pani Bożentyna Pałka-Koruba


Wojewoda Świętokrzyski


Szanowna Pani!

Pozwalam sobie wystąpić z niniejszym pismem jako skarbnik Społecznego Komitetu ds. Budowy Kanalizacji we wsi Leśna, który to komitet znalazł się w ostatnich tygodniach w szczególnie trudnej sytuacji. Powstał on dwa lata temu z inicjatywy burmistrza Bodzentyna Stanisława Marka Kraka i miał pośredniczyć między władzami samorządowymi gminy Bodzentyn, a mieszkańcami naszej wioski w przedsięwzięciu budowy kanalizacji. Przy współudziale odpowiednich służb gminnych zleciliśmy wybranej firmie wykonanie projektu sieci kanalizacyjnej. Nie było wówczas żadnych wątpliwości proceduralnych – samorząd firmował swoim autorytetem, udziałem urzędników pionu budowlanego i załatwianiem kwestii formalnoprawnych, wstępne działania w zakresie wspomnianej inwestycji.

W międzyczasie miały miejsce dwa wydarzenia, które – jak nam się wydaje - skomplikowały prace nad budową kanalizacji: urzędujący burmistrz wygrał w 2006 r. wybory w ogóle, ale przegrał je w naszej wiosce, natomiast kilka miesięcy temu Wojewódzki Sąd Administracyjny w Kielcach przychylił się do skargi jednego z mieszkańców Bodzentyna ( nie Leśnej!) i zakazał gminie zmuszania mieszkańców do obligatoryjnego współudziału w finansowaniu inwestycji.

W konsekwencji tych zdarzeń burmistrz Bodzentyna obraził się na nas i stwierdził, że nie interesuje go planowana od lat (min. przez niego samego) inwestycja. Tymczasem jej projekt został sfinalizowany i wykonawca żąda zapłaty w wysokości 60 (sześćdziesięciu) tysięcy złotych, grożąc nam – komitetowi – postępowaniem sądowym. Dla budżetu gminy jest to kwota niemalże śmieszna (na poszczególne imprezy towarzyskie przeznacza się znacznie większe kwoty), ale jak już wspomniałam sprawa prawdopodobnie traktowana jest „ambicjonalnie”. Trudno nam pogodzić się z sytuacją, w której władza obraża się na obywateli, a jednocześnie nie obraza się na ich podatki…

Nasz komitet, wmanewrowany przez miejscowy samorząd w materialne zobowiązania, znalazł się w finansowej matni. W tej sytuacji nie pozostaje nam nic innego jak zwrócić się do Przedstawiciela Państwa Polskiego, jakim jest Wojewoda, z prośbą o wsparcie.

Z wyrazami szacunku
/Grażyna Buchcic/

Do wiadomości:

1. Lokalne media

2. Premier Rzeczypospolitej Polskiej

3. Redakcja Programu „Sprawa dla reportera”

 

i odpowiedź...

 

Wojewoda Świętokrzyski Kielce, 2008-06-09

Znak: NK III-0713-82/08

 

Pan Andrzej Jarosiński

Przewodniczący Rady Miejskiej

w Bodzentynie

Uprzejmie informuję, że w dniu 4 czerwca 2008 r. otrzymałam pismo Skarbnika Komitetu ds. Budowy Kanalizacji we wsi Leśna dotyczące ustania współdziałania Burmistrza Miasta i Gminy Bodzentyn z ww. Komitetem w przedmiocie realizacji inwestycji kanalizacji.

W związku z faktem, iż zgodnie z art. 7 ust.1 pkt 3 ustawy z dnia 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym (…) kwestie wodociągów, zaopatrzenia w wodę i kanalizacji należą do zadań własnych gminy, zwracam się z uprzejmą prośbą do Rady Miejskiej w Bodzentynie o zbadanie przedmiotowej sprawy i udzielenie niezbędnej pomocy zainteresowanym, a także poinformowanie mieszkańców wsi Leśna o podjętych działaniach w celu zaspokojenia przedstawionych w korespondencji Skarbnika potrzeb społeczności lokalnej.

Kopię odpowiedzi proszę przekazać do mojej wiadomości

Wojewoda Świętokrzyski

/Bożentyna Pałka – Koruba/

 

Otrzymuje do wiadomości:

Grażyna Buchcic (…)

Z prośbą o poinformowanie zainteresowanych

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Pasożytniczy związek

Od kilkunastu lat w kilku gminach świętokrzyskich funkcjonuje Związek Gmin Gór Świętokrzyskich. Gminę Bodzentyn kosztuje on rocznie 23 674 zł. (tyle wynosi roczna składka tej gminy). Jego rola sprowadza się do pośredniczenia w wydawaniu i – bardzo rzadko – w pozyskiwaniu pieniędzy. Składki przeznacza się prawie w całości na zatrudnianie pracowników.

Jak działa ten kierowany przez bodzentyńskiego burmistrza związek, prześledźmy na przykładzie wybranej inwestycji. 19 lipca 2007 r. odbył się przetarg na skanalizowanie wsi Wilków. Powołana przez wspomniany Związek Gmin komisja w składzie: Mariusz Kozera – Przewodniczący, Paweł Wikło – członek, Artur Lech – członek, Jan Zygadlewicz – członek, Józef Kołomański – członek – Przewodniczący SKBKS w Wilkowie, Piotr Kaleta – członek – SKBKS w Wilkowie, Bogdan Wzorek – członek – SKBKS w Wilkowie, Marek Zaborowski –członek, wybrała na wykonawcę Przedsiębiorstwo Budowlane Budo – Mont z Łańcuta, które zobowiązało się wykonać inwestycję za 5.239.000 zł. /umowa ryczałtowa/, zlecono także budowę przyłączy kanalizacyjnych do 219 gospodarstw za cenę 1.016.259,89 zł. Pieniądze na ten cel musi jednak zabezpieczyć gmina Bodzentyn, a jej rada nie miała najmniejszego wpływu na kontrolę przetargu! Oto więc kolejna funkcja związku gmin: dyskretny obrót gotówką… Co prawda, na Komisji Rewizyjnej przygotowałem wnioski w sprawie zmian w projekcie budżetu na 2008 rok, zapewniające środki na wykupienie od społecznych komitetów projektów skanalizowania gminy, Burmistrz jednak w nieoficjalnej rozmowie z Przewodniczącym Rady Miejskiej powiedział, cyt. „przeznaczyłem na kościół, bo obiecałem proboszczowi, cholewy więc z buzi nie będę robił”. Jak widać, kwestie ambicjonalne wzięły górę nad rozsądkiem i ekonomią – kolejny już raz, niestety.

Z innych z kolei źródeł, nieoficjalnych oczywiście, dowiedziałem się o zmianie warunków przetargu budowy kanalizacji w Wilkowie, w postaci aneksu do sporządzonej wcześniej umowy, z którego to wynika, iż dołożono firmie Budo - Mont z naszych pieniędzy około 700 tys. zł.(!) Zaznaczam, że proszony na Komisję Burmistrz był w tym dniu nieobecny (podobno z n o w u szuka jakichś mitycznych kilkuset mln. na inwestycje).

Jak widać z powyższego przykładu, burmistrz Stanisław Marek Krak boleje, że zablokowano pobieranie haraczu od „naiwnych mieszkańców”, a jednocześnie lekką ręką daje przeszło dwa razy więcej, niż zebrałby od obywateli na powyższą inwestycję. Przypominam - bez kontroli Rady Miejskiej. Do tej ciekawej konstrukcji ekonomicznej dochodzi zadłużenie szkół na sumę 800 tys. zł. /pytanie: skąd te wyliczenia?/ oraz problemy z wypłatą podwyżek dla pracowników obsługi szkół i przedszkoli - kolejne 300 tys. Jako przewodniczący Komisji Rewizyjnej zażądałem na ostatniej komisji budżetowej 28 maja br. wyjaśnienia sprawy kosztownego aneksu do umowy przetargowej, albo choćby stwierdzenia, że to nieprawda! I co usłyszałem od wiceburmistrza Kozery i sekretarza urzędu? Że jestem niekulturalny, zadając takie pytania! Pytanie więc, czy jako „skarbnikowi” publicznych pieniędzy, kulturalnym byłoby przymykanie oczu na powyższe działania decydentów, czy całkowita aprobata ich poczynań?. Pozostawiam to pod rozwagę podatnikowi, powstrzymując się od komentarza.

Piotr Gajek

powered by QuatroCMS